Złudy partyjniactwa
Ucho przeciętnego Polaka potrafiło w ciągu długich lat otrzaskać się z szeregiem pojęć z którymi wiążą się pewne treści natury emocjonalnej. Stały się one czymś tak zwyczajnym, pospolitym, iż, w końcu nie wywołują żadnej prawie reakcji w umyśle. Jednym z takich pojęć jest okrzyk - „partyjniactwo”. Jest to jedno ze słów, wytworzonych w mechanizmie życia polskiego, które może być używane jak owo magiczne lusterko, pozwalające widzieć ogromny świat rzeczy niedostrzegalnych dla oka profana. Słowo „partyjniactwo” jest jakby kolosalnym skrótem ogromnych procesów życia narodowego; skrótem tak wielkim, iż dla większości ludzi je powtarzających nie oznacza prawie nic. Gdy poddamy je analizie, weźmiemy pod mikroskop, ujrzymy cały świat i to od strony, którą najtrudniej dostrzec, która dla oka „przeciętnej społecznej” jest niedostrzegalna.
Przystąpmy do badania
Słowo „partyjniactwo” oznacza ścieranie się dwóch sfer polityki: jednej, nastawionej na ogólne cele państwowe, cele, które muszą być spełnione ze względu na położenie geograficzne państwa polskiego i drugiej wspartej o pewne założenia ideologiczne, które tych potrzeb państwowych, natychmiastowych, w pełni nie uwzględniają. Jeśli teraz będziemy analizowali dalej, to okaże się, iż kierunek polityczny określający siebie „państwowotwórczym” posiada pewne stałe cechy:
a) świadomość zagrożenia państwa z powodu niższości jego potencjału obronnego w stosunku do ościennych, wysoce agresywnych narodów i wola obrony,
b) posiadanie wizji jakim winien być stan gospodarstwa, kultury i polityki kraju, jeśli się chce różnicę potencjałów wyrównać,
c) przeświadczenie, iż sprężysty rząd, zdolny do uruchomienia wszystkich zasobów, ludzkich i materialnych, znajdujących się na terytorium państwa, potrafi tę wizję zrealizować i różnicę potencjałów usunąć. Polityka gospodarcza, społeczna, system administracyjny, potrafią elementy życia narodowego skierować w uplanowane łożyska, którymi się tocząc, nabierze pędu, mocy, podźwigając całość na poziom nieskończenie wyższy.
Próbując tego dokonać, kierunek „państwowy” napotyka na opór ze strony znaczniejszej ilości jednostek, które nie chcą się zgodzić na to, by ich postępowanie było regulowane w dany sposób przez państwo, (tj. kierunek „państwowotwórczy), gdyż ich zdaniem, sposób postępowania w każdej dziedzinie winien być inny. Jednostki tego typu, zrzeszone w pewne ugrupowania przeciwstawiają się polityce państwowej, kierowanej przez „państwowców” i dlatego też są piętnowani mianem „zanarchizowanych żywiołów”, „partyjniactwa”, „braku poczucia odpowiedzialności” itp.
Przyjrzyjmy się bliżej temu obozowi. Charakteryzuje go przewaga momentów światopoglądowych. W szeregach tego kierunku dominuje przywiązanie do ideałów „polskości”, równoznacznych z ideałami wolnościowymi. Stąd wynika wyrazista wizja form społeczno-politycznych i gospodarczych. Muszą one być zgodne z ideałami moralności, bazującej się na poszanowaniu jednostki tj. personalizmu. Tak jest bez różnicy dla różnych warstw, zrzeszonych w odpowiednie do swej pozycji materialnej partie. Drobnomieszczaństwo, chłopstwo, robotnicy, czy też nawet lumpenproletariat, mają swoje odrębne formacje polityczne, lecz wszystkie one posiadają wspólne fundamenty personalistycznego, wolnościowego pojmowania ustroju społeczno-gospodarczego.
Teoria rozwoju wewnętrznego Polski ujmuje to samo w mniej opisowe sformułowania. Stwierdza, iż kultura polska jest przesiąknięta zasadami personalizmu katolickiego. Kościół opanował i przetworzył w myśl swych zasad, cały mechanizm polskiej ideologii grupy. A więc: system wychowawczy, idee ogólne, kierunki umysłowe, świadomość narodową, język, literaturę, filozofię, sztukę, naukę, system prawny. Dzięki temu jednostka rodząca się w środowisku polskim, przejść musi przez te formy i nabierze ściśle określony kształt duchowy. Wówczas wiemy jakie będą jej ideały życiowe i przez nie zdeterminowany, sposób zachowania się w życiu codziennym. W ten sposób też określonym staje się ideał cywilizacyjny. Kresem tego rozwoju jest katolicka harmonia socjalna. Grawitacja ku niej odbywa się poprzez żłobienie form polityki i gospodarstwa w odpowiednio zdeterminowany sposób.
Możemy to wyobrazić sobie na przykładzie: polska ideologia grupy, meblując świat duchowy jednostki, określając jej sposób zachowania się w trakcie czynności codziennych, doprowadzić musi do powstania otok indywidualnych, zakreślających sferę życia indywiduum, jako zgodnych z założeniami personalizmu. Życie społeczne nabierze podobieństwa do zbioru kulistych baloników, z których każdy zawiera w sobie jako jądro, poszczególną, dostojną, błogo wegetującą personę. Taka persona, wydzieliwszy się z nurtu zbiorowego życia, dąży do usunięcia tego wszystkiego, co jej zautonomizowanej apatii mogłoby zagrozić. W epoce saskiej, jednostka zabezpieczyła się od strony całego społeczeństwa za pomocą liberum veto. Nie zabezpieczyło to jednak od strony innych państw; liberum veto wobec państwowości pruskiej czy rosyjskiej nie było wcale skuteczne. Został więc głęboki uraz, paniczny lęk przed obcą interwencją. W konsekwencji prowadzi to u wielu jednostek do „odruchu spłoszonej błogości” i woli obrony państwa. Jak wiemy z tej postawy wyrasta ciąg reformistyczny, czyli to cośmy poprzednio opisowo określili jako kierunek „państwowy”.
Z chwilą gdy ciąg reformistyczny, skupiwszy jednostki o wielkim ładunku odruchu spłoszonej błogości, rozpoczął realizowanie „koniecznych potrzeb państwa”, musiał uruchomić posiadane zasoby ludzkie i materialne. Nieubłaganym następstwem tego stała się konieczność zmian w trybie życia obywateli. Kuliste baloniki - „otoki indywidualne” - musiały się przystosować do nowych sytuacji, ulegać pewnej deformacji, wynikających z wtłaczania ich w nowe uplanowane łożyska, jak już o tym była mowa.
Naruszyło to cały świat wyobrażeń i utartych pojęć. Jak to? Trzeba zmieniać to co jest wynikiem i emanacją najgłębszych ideałów „narodowych”? Głęboki konflikt stał się nieunikniony. Dramatyczność jego wzrasta, gdy uświadomimy sobie, iż jednostki w ciągu reformistycznym nie mają założeń światopoglądowych innych, niż indywidua z ciągu harmonicznego. Ideały kulturalne i cywilizacyjne obu obozach są identyczne. Ciąg reformistyczny mniema jednak, iż za pomocą czysto mechanicznych zabiegów, stosowanych przez państwo wobec sumy otok-baloników, uda się osiągnąć te same rezultaty w dorobku cywilizacyjnym, jakie osiągnęły narody o całkiem innym typie duchowym człowieka, innych ideałach kulturalnych i cywilizacyjnych.
W miarę upływu czasu, spostrzega się jałowość dotychczasowych zabiegów reformistycznych. Wobec tego ciąg reformistyczny wzmaga swój nacisk, z tym większą sprężystością próbuje wtłaczać otoki-baloniki w uplanowane łożyska, zmusić je do „dynamiki”, przez co gwałt zadany ciągowi harmonicznemu, rozwijającemu się według zgoła odmiennych zasad, wydaje się coraz bardziej dokuczliwy. W obronie tych zasad, w obronie tego co jest zgodne z duchem „polskości” organizuje się opór. Opór ten występuje wszędzie: będzie to poetycki protest przeciw deptaniu „człowieka”, protest przeciw uchybianiu poczuciu prawnemu, przeciw formom gospodarzenia, odbiegającym od poczucia sprawiedliwości, przeciw nieposzanowaniu praw jednostki, lub całych zespołów, nie dającym się etycznie uzasadnić ofiarom i ciężarom. Opór ten unicestwia myśl o entuzjastycznej „pracy dla państwa”. Stąd też ciąg reformistyczny, ciągle napotykając ten opór, o ile napotyka go w postaci jednostkowej, określa go „anarchią”, o ile zaś jest w postaci zespołowej – przebrzydłym, zgniłym „partyjniactwem”. U podstaw jego leży rozbieżność pomiędzy nurtem rozwojowym polskiego życia, wyznaczanym przez typ duchowy Polaka tj. polską ideologię grupy, a koniecznością obrony przed skutkami do których nieubłaganie prowadzi – przed zagrożeniem państwa; będącym funkcją degradacji Polski. A wiemy, iż ta degradacja jest nieuniknioną, chociaż niezamierzoną konsekwencją, ziszczenia się ideałów „polskości”, zawartych w polskiej ideologii grupy.
Z tej rozbieżności rodzą się obiektywne konflikty. Obejmują one szeroki front polskiego życia. Jednym z odcinków jego jest ścieranie się polityczne dwóch kategorii polskiego życia. Od czasu naszego praszczura – jaskiniowca, człowiek zawsze nadaje postać człowieczą, jego namiętności i skłonności siłom, których zrozumieć nie może. Istota „partyjniactwa” dla się więc sprowadzić do antropomorfizacji pewnego zakresu stosunków społecznych. Jest to złuda tak jak i wiele innych.