W drodze na Górę Bogów - ZADRUGA RODZIMEJ WIEDZY

Nie rzucim Ziemi skąd nasz Ród
Przejdź do treści

W drodze na Górę Bogów

- Czegoż pragniesz od życia? - spytałem kiedyś wybranki swojej i nie czekając na jej odpowiedź rzekłem raz jeszcze: Nic od życia nie pragnij! Twórz żywot swój! Dąż do tego, by być Boginią!

MYŚL - CZUJ - TWÓRZ... swój świat, ale na tem świecie, tu a nie poza nim. Poza tem światem będziesz - nie będziesz... Tu, jeżeli dasz innym usłyszeć głębię, wiatr swojej jaźni... będziesz Boginią..! SWÓJ ŚWIAT - TWÓRZ - CZUJ - MYŚL... Tyś Bogini... choć jeszcze ukryta...
"Dłoń swą - czystą, nieskalaną podaj tylko takim panom, którzy w sposób wyiskany, myśl wprowadzą Twą w zadumę - posługując się rozumem a nie mózgiem wypłukanym..." Ot, przymiot Tej, Która Zwać się Boginią Winna!
Bogowie jak i Boginie, nie rodzą się i nie umierają... Bogowie i Boginie przychodzą i odchodzą... Nic nie trwa wiecznie, poza przyjściem i odejściem... Wieczność to przyjście i odejście!... Sens Wieczności jest Wiecznością Sensu... tych dwóch powyższych "ści"...
- Spytałem ją raz jeszcze - Jak sądzisz, co to jest "Nieśmiertelność"?
- Odrzekła: Gdyby istniało coś takiego jak "Nieśmiertelność", to pewnie nie było by takiego pytania. Sądzę, że "Nieśmiertelność" to "Życie" po wsze czasy, ale tylko w myślach innych ludzi. Po co żyć w myślach, jeżeli umrzesz fizycznie, Twoje ciało ulegnie rozkładowi, czy wtedy będziesz wiedział, że inni myślą o Tobie? Czy będzie Ci to sprawiało jakąś różnicę?
- Różnicę między czym a czym...?- spytałem.
- Odrzekła: Między tym, że będziesz "Nieśmiertelny" (w myślach wielu przyszłych pokoleń) lub odejdziesz w wieczne zapomnienie i staniesz się "Śmiertelny"?
- Odpowiedziałem: Zadaniem każdego zdrowego duchowo i cieleśnie człowieka jest TWÓRCZOŚĆ! Ludzie chorzy lub upośledzeni dążą li tylko do biowegetacyjnej stabilności - nihilizm i hedonizm, personalizm wegetatywny, taki "brud, smród i ubóstwo", snobizm i sobkowstwo - to jest "Śmiertelność", śmierć już za życia!
- Co to jest- według Ciebie - Twórczość, bycie Twórczym? - spytała mnie moja wybranka...
- Człowiek zdrowy jest Twórcą, a największą rzeczą jaką tworzy jest On Sam! Twórca pośród atwórczych person wyróżnia się właśnie tem, że tworzy samego siebie i tem, że On urabia innych- będących kupą bezkształtnej masy-gawiedzi! Prawem Tworzenia (i Twórcy) jest, iż to co zostało stworzone, jest Prawem dla tych którzy na samodzielną Twórczość się nie zdobyli! Twórcy są Bogami... - odrzekłem.
- Spytała: Co byś zrobił, gdybyś Ty należał do tej "kupy bezkształtnej masy"?
- Odrzekłem: Gdybym był częścią tej gawiedzi, nie miałbym żadnego pojęcia o tem co powiedziałem wcześniej... Ale, ja wiem i dlatego teraz stoję u stóp GÓRY BOGÓW. Tam podążam... Czy pójdziesz ze mną?
- Tak, pójdę! Twierdzę jednak, że ta "masa" też ma prawo do życia, czy to będzie życie twórcze czy tylko wegetacja... Czy nie sądzisz, że niektórzy mogą się "spełnić" pomagając tej "masie"?
- Nie pomagając "masie", ale ukrytym w niej twórczym jednostkom! To nie Bogowie stworzyli tę "masę", ludzie ją stanowiący sami pragnęli nią zostać, zostali nią i pragną nią chorobnie pozostać, gardząc najmniejszym przejawem słonecznego promienia twórczej boskości! Czyż nie jest tak, że gdy pojawi się jakaś myśl, idea, chęć czynu, ludzie z "masy" pytają: "A po co to nam?"; i mówią: "Nam jest dobrze tak jak jest", "W swojskim bajorku przecież jest tak przytulnie i ciepło", "Po co nam zmiany?", "Po co się narażać? Dla jakiejś tam idei? Przecież to ja- człowiek z masy- jestem ważniejszy od innych...", "Po co nieść światło innym? (można się poparzyć...)", "W mojej sielskiej anielskiej wygódce malowanej siedzę sobie spokojnie pod lipą ocieniającą moje lica i tak błogo i spokojnie - chociaż portki dziurawe, micha niezbyt pełna i chałupa bez dachówki", itd., itp.
- Stwierdziła: Są tacy, którzy nie zważają na nowości, na zmiany w świecie...Przyjmują wszystko i tak jest im dobrze, nie skarżąc się, że jest im źle...
- Nic ująć nic dodać - odrzekłem - czysta wegetacja... Ale... Powiedziałaś, że pójdziesz ze mną na GÓRĘ BOGÓW...
- Tak, ale boję się zbyt stromych dróg... ( - Ze mną? - ) A jeżeli droga stanie się zbyt wąska dla dwóch osób, chociażby tylko na chwilę... - spytała.
- To Twórcy budują Drogę! - odrzekłem.
- Oby ta Droga była szeroka, prosta i bez kamieni - powiedziała wybranka moja, a ja rzekłem po raz ostatni - Żaden czyn, dzieło, twór - nie miały by w sobie uroku, gdyby na Drodze do ich spełnienia nie trzeba było pokonać tyle trudu, wstydu... a czasem łez i krwi...

- Ale, powtarzam: TO TWÓRCY BUDUJĄ DROGĘ... I TO ONI SAMI NIĄ SĄ!


Gorazd Bróg Bogdanowic
Zadruga Polska
Wróć do spisu treści