U źródeł zaprzaństwa Dmowskiego
Czas już jest rozpatrzeć tragedię życiową wybitnej jednostki, jaką był Roman Dmowski. Jest to nie tylko tragedia , ale i niesławny upadek, runięcie w proch człowieka, który mógł się stać największym bohaterem w dziejach Narodu. Jakże przerażający jest finał jego żywota, owe pląsy derwiszów duchowo-semickich nad jego trupem, ich triumfalne wycia!
Upadek Dmowskiego, stałe cofanie się od szczytowych osiągnięć jego umysłu w ostatnich 30tu latach, nie może być pojęte bez uwzględnienia szerokiego tła życia zbiorowego narodu. Tylko rzuciwszy na życie narodu siatkę pojęciową „teorii rozwoju wewnętrznego Polski” jesteśmy zdolni ująć niezmiernie prawidłowy proces tego, co się wiąże z zaprzaństwem ideowym Dmowskiego, odstępstwem od jego głęboko trafnych zasad, którym dał wyraz w „Myślach nowoczesnego Polaka”, w okresie najwyższego napięcia zdolności twórczych.
WIEK XIX W HISTORII NARODU
Ażeby pojąć wystąpienia Dmowskiego z jego „Myślami nowoczesnego Polaka”, trzeba skreślić ogólną sytuację w jakiej znajdował się naród w początkach XX wieku. Najpierw musimy zdać sobie sprawę z dwóch pytań: 1. Dlaczego naród polski stracił własne państwo i w wieku XIX wcielony był do obcych organizmów politycznych; 2. Co się działo w ciągu XIX w. na ziemiach polskich i jakie przeobrażenia nastąpiły.
Ad 1. W XVI wieku nastąpiło połączenie zdynamizowanego katolicyzmu z czołową siłą polityczną w Polsce – szlachtą. Kościół poparł szlachtę w ich dążeniach do złamania władzy królewskiej, protestanckich miast i pogrążył w „chrześcijańskiej pokorze” religijnie nastrojone masy chłopskie; szlachta zaś oddała kościołowi w wieczyste panowanie wszystkie dźwignie kultury narodowej. Dzięki temu kościół mógł skatoliczyć duszę polską, wychować typ „Polaka”, którego świat duchowy jest identyczny z antropocentryzmem hebrajskim, znanym nam z ksiąg Starego i Nowego Zakonu. Mamy więc dwa oblicza skatoliczenia Polski: od strony kultury pełna duchowa semityzacja, od strony społeczno-politycznej – szlachetczyzna. Duchowosemityzm jako zasada „polskości” stwarzał ciąg skutków społecznych, długi łańcuch oddziaływań. Ciąg ten nazwaliśmy „ciągiem harmonicznym”. Elementami jego były: dusza zbiorowa narodu z trzonem katolickim, przeciętny Polak (bez różnicy warstw) nastawiony na „cele wieczne”, lekceważący „doczesność”, a w każdym razie nie przemęczający się zbytnim wysiłkiem dla marności tego świata, typ aktywności gospodarczej i politycznej, której idealnym wyrazem byłe epoka saska wraz z jej znanymi konsekwencjami. Harmonia epoki saskiej, atmosfera błogości, upojnej sytości duchowej, atmosfera słodkich „gorzkich żalów” i „godzinek”, była ostatnim ogniwem ciągu harmonicznego. Likwidacja państwa była w tym wypadku drobnym, mało istotnym epizodem. Ciąg harmoniczny, pojmowany jako fazy rozprzestrzeniania się siły duchowej stanowiącej „jądro” polskości, rozwija się bardzo konsekwentnie. Pierwsze jego ogniwa, fundowane przez Skargę, Hozjusza i innych, bazę materialną posiadały w 67 klasztorach (1560 r.). W momencie zaś największego rozmachu i napięcia baza ta obejmowała 889 klasztorów (1772 rok). Historia Polski ostatnich stuleci jest zupełnie nie pojęta, gdy się nie ogarnie pojęcia „ciągu harmonicznego”. Przykładowo możemy porównać ciąg harmoniczny z fabryką w której znajdują się liczne maszyny. Ruch w tej fabryce, jej tętno zależne jest od motoru, który energię na tryby przekazuje. Skatoliczona dusza zbiorowa jest tym motorem. Pasy transmisyjne i tryby są to elementy kultury polskiej, poprzez które katolicyzm urabiał profil duchowy jednostki epoki saskiej, determinując typ jej aktywności życiowej, a tym samym i rzeczywistość społeczną w gospodarstwie, polityce. Istnieje tu najściślejszy związek przyczynowy: łańcuch tych związków, nazywamy „ciągiem harmonicznym”. Trzeba pamiętać bowiem o tym, iż sprawność i potęga siły stwarzającej naszą historię od końca XVI w. doskonale mierzy się upadkiem i degradacją narodu. Im gwałtowniej rozwija się ciąg harmoniczny, tym bardzie upada naród. I na odwrót mogłoby być też.
Ad 2. Rozbiory Polski sprawiły to, że obce życie rozwijające się według zasad nie chrześcijańskich, bezbożnych, barbarzyńskich, jak to stwierdza ze zgrozą falanga naszych „wieszczów” i „mężów opatrznościowych” (mesjonista A. Mickiewicz, Libelt, Kremer, Cieszkowski itp.), brutalnie rozpoczęło się rządzić na ziemiach polskich. Strumień społecznego życia, zakotwiczony w zasadach i ideałach duchowosemityzmu i płynący poprzez szereg faz do harmonii saskiej, słowem to co nazwaliśmy ciągiem harmonicznym – zostaje naraz zmącony. Zamiast „chrześcijańskich zasad” w życiu społecznym, politycznym i gospodarczym, zjawiają się nowe idee, zjawia się kapitalizm, industrializm, proletariat fabryczny. Wszystko to dezorganizuje zwapniałe formy społeczne ciągu harmonicznego. Coraz większe ilości Polaków porywane są w nurt obcego życia. Porywa się ich jednak w sposób mechaniczny. Świat duchowy nie doznaje większych zmian, a tylko przystosowuje się do nowych, zewnętrznych warunków. W rytmie nowego życia wielkie rzesze Polaków , zachowują dawne „ideały”, u których podstaw leżą zasady personalizmu katolickiego (człowiek panie!), stanowiące trzon indywidualizmu wegetacyjnego, tracą jednak wiarę i szybko laicyzują się. Antropocentryzm hebrajski (personalizm katolicki) stanowiący rdzeń duchowy „polskości”, wydziela nową postać laickiego, lewego radykalnego personalizmu. Tak powstaje podział na prawicę z ośrodkiem dyspozycyjnym w zakrystiach („prawy personalizm”) i lewicę („lewy personalizm”, partie radykalne, masoneria) Różnica pomiędzy nimi jest złudna, wynikająca tylko z różnego ustosunkowania się do poszczególnych problemów społecznych. Personalizm, indywidualizm wegetacyjny, stanowi wspólną zasadę tych obu skrzydeł ciągu harmonicznego. Nawet te złudne różnice dają okazję, do ujęcia zduszonej żywotności rasy, w postaci walki społecznej pomiędzy nimi.
ERUPCJA SIŁ
Mamy więc ciąg skutków społecznych, sprawianych przez koncepcję światopoglądową katolicyzmu (duchowosemityzmu) w postaci ciągu harmonicznego, oraz siłę deformującą z zewnątrz (obce cywilizacje), która w ciągu XIX wieku doprowadziła do pewnego zniekształcenia ciągu harmonicznego, stwarzając jego nową odmianę (sfery życia społecznego ogarniętego przez kapitalizm, nowe prądy duchowe). To zróżnicowanie ciągu harmonicznego znajduje swój wyraz w powstaniu, obok prawego personalizmu, trwającego bez zmian od epoki saskiej, nowości – lewego personalizmu. Wkrótce obie te kategorie dziejowe walczą ze sobą w dość ostry sposób.
Nowe siły, które zjawiają się w łonie narodu, ujawnić się muszą albo w sferze prawego, albo lewego personalizmu. Tak się też dzieje. Siły deformujące życie polskie (ciąg harmoniczny) ułatwiają im wydobycie się. Erupcja nowych sił w łonie narodu, sił które niesie ze sobą nowe pokolenie popowstaniowe, następuje równocześnie z podłoża prawego i lewego personalizmu. W sferze prawego personalizmu zjawia się Popławski, Balicki, Dmowski, w lewym personalizmie Piłsudski na tle elementów bojowych P.P.S.
Jedna i druga erupcja sił jest buntem przeciw nędzy moralnej ciągu harmonicznego, przeciw charłactwu duchowemu pieniącemu się w atmosferze personalizmu, stanowiącemu „świętą” zasadę, a wywodzącemu się z „odwiecznych prawd” duchowosemityzmu. Bunt ten nakazuje Piłsudskiemu wziąć rewolwer do ręki i w krwawym zmaganiu się, w igraniu ze śmiercią, zdobywać łyk świeżego, niezatrutego małością powietrza. Ten sam bunt wkłada Dmowskiemu pióro do ręki i każe pisać „Myśli nowoczesnego Polaka”.
POŁOWICZNOŚĆ BUNTU
Konsekwencje tego buntu w obu są połowiczne. Wiele przyczyn na to się złożyło. Najwięcej brak własnego państwa. Brak ten sprawił to, iż bunt przeciw istotnej przyczynie upadku Polski, przeciw „ciągowi harmonicznemu” nie stał się tym czym być powinien. Aktywność obu została skierowana przeciw „zaborcom”, a więc przeciw kategoriom, które były zewnętrznym czynnikiem, spowodowanym przez pełny i prawidłowy rozwój ciągu harmonicznego. Trzeba uprzytomnić sobie, iż „zaborcy” w XVIII wieku odegrali taką samą rolę, jaką odgrywa słup latarni w stosunku do pijanego. Jeśli pijany „w sztok” wyrżnie z całą mocą głową o słup latarni, to będzie w tej latarni upatrywał „przyczynę” swego guza, nie zaś w tym, iż w skłonności do mocnych trunków przebrał nieco miarę.
Jakże innymi torami mogłaby się potoczyć nasza historia, gdyby Dmowski i Piłsudski mocą swych zdolności i talentów, potrafili byli stworzyć podstawy do skręcenia łba hydrze ciągu harmonicznego! Pamiętajmy, iż w „Myślach nowoczesnego Polaka” Dmowski był o krok bliski od tego, co stanowi dziś zasady „teorii rozwoju wewnętrznego Polski” Gdyby niezłomnie kroczył tą drogą, potrafiłby niechybnie podminować fundamenty ciągu harmonicznego. Dzisiaj naród polski rozwijałby się na nowych zupełnie torach!
Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z wagi działalności Dmowskiego i Piłsudskiego dla dzieła odzyskania państwa. Lecz zwracamy przy tym uwagę na rzecz inną: odzyskaliśmy państwo, lecz ciąg harmoniczny ocalał, i dziś kształtuje znów nasze życie według wzorca, budzącego najbardziej koszmarne skojarzenia. O wielkości państwa, o jego granicach decyduje potencjał sił danego narodu. Jak się przedstawia ta sprawa w Polsce na przyszłość? Czy wielu odważnie patrzy do końca?
Tak więc konsekwentna, uparta walka z fatalną siłą ciągu harmonicznego, która obdarzyła nas niewolą wiekową, została zapoczątkowana, a następnie stonowana. Zasad podanych podanych w „Myślach nowoczesnego Polaka” Dmowski już nie rozwijał dalej. Poszedł na kompromis ze swym środowiskiem, tj., z układem sił społecznych, stanowiących o „ciągu harmonicznym”. Tym samym przesądził o swych dalszych losach. Wszystko co się stało z Dmowskim aż do jego fizycznej śmierci w tym kompromisie ma swe źródło. Kompromis ten, zadecydował o tym, iż Dmowski, jak i Piłsudski przekreślili swoje możliwości stworzenia nowego wątku kulturowo-cywilizacyjnego w łonie narodu polskiego. Rychło jeden i drugi stanęli na czele ciągu harmonicznego, jego odmian prawego i lewego personalizmu.
NOWA KATEGORIA – CIĄG REFORMISTYCZNY
Rezygnując z walki o odrodzenie typu kultury polskiej, idąc na kompromis z siłami społeczeństwa „polskiego”, będącymi tym właśnie, co tak trafnie scharakteryzował w Myślach” jako przyczynę upadku narodu, Dmowski niepostrzeżenie dla siebie stawał się wodzem prawego personalizmu. O ile jeszcze niedawno, etykę chrześcijańską, etykę indywidualistyczną uważał za zło trapiące naród, to wybory do dumy rosyjskiej, nadciągająca wojna światowa, każą mu zaczepić o podłoże społeczne i na wiele rzeczy zamykać oczy. Wrażliwość moralna stępia się, o zaostrzeniu walki z ciągiem harmonicznym nie ma mowy. Przeciwnie, ciąg harmoniczny coraz bardziej go wsysa. Dystans duchowy pomiędzy twórcą „Myśli” a środowiskiem kołtuńskim zmniejsza się. Na wiele rzeczy patrzy Dmowski oczyma ciągu harmonicznego. Jest zresztą jego wodzem.
Nic też dziwnego, iż to co się dzieje w Polsce Odrodzonej w latach 1918-1926 nie wywołuje tej reakcji, jaką byśmy się spodziewali widzieć. Polskę w tych latach ogarnia wzbierająca fala recydywy saskiej. Jest to coś naturalnego, jeśli się zważy, iż w okresie niewoli ciąg harmoniczny nie tylko nie osłabł, lecz nawet wzmocnił się, uzbroił się w ornamenty „mesjanizmu”, „wieszczej” poezji. Te same siły, które stworzyły epokę saską, poprzez miliony „przeciętnych społecznych”, sprawnie urządzają życie społeczne w odrodzonym państwie. Zdumionym oczom ukazują się naraz wszystkie znajome obrazki z czasów saskich. W gruncie rzeczy, mieliśmy nic innego, jak tylko porządkowanie życia politycznego i gospodarczego według norm ciągu harmonicznego. Dla wielu umysłów wyzwolona w ten sposób ewolucja, dostrzeganą była od strony zewnętrznej. Widziano tylko zagrożenie państwa, obniżanie się jego potencjału politycznego i gospodarczego. Z całego ciągu harmonicznego, będącego czymś prawidłowym, logicznym, liczne jednostki dostrzegały tylko ostatnie ogniwa. Było więc widoczne, słabość rządu, upadek gospodarstwa, mały budżet nieuwzględniający potrzeb obronnych, w sumie biorąc materialne, łatwo uchwytne nożyce potencjałów w stosunku do sąsiadów. Zjawiska te rysowały się jako przyczyna słabości państwa, jako zagrożenie, na myśl zaś nawet nie przychodziło, iż były one końcowym skutkiem, całego łańcucha, którego pierwsze ogniwo tkwi w ideałach naczelnych, „narodowych”. Ludzie buntowali się przeciw końcowym skutkom własnego postępowania życiowego i na gwałt chcieli je reformować. Tak więc rozpoczynano reformy od końca. Rychło powstać musiał prąd opinii publicznej, dążącej do dokonania „reform”, który przerodził w ruch polityczny. Tę specyficzną reakcję na końcowe skutki ciągu harmonicznego, nazwaliśmy w „Zadrudze” ciągiem reformistycznym. Ciąg reformistyczny, wierzy iż wszystkie niedociągnięcia powstały z powodu „błędów”, które można przy pomocy aparatu państwowego usunąć.
Tym złudom uległy sztaby prawego i lewego personalizmu. W świadomościach poszczególnych jednostek nie mogła zrodzić się myśl, iż ustrój polityczny i gospodarczy był wynikiem prawidłowego przebiegu recydywy saskiej, urzeczywistnienie się społecznego tych założeń, które stanowią trzon lewego i prawego personalizmu.
Elementy skłonne do działań reformistycznych wydzieliły się z ugrupowań lewicy i prawicy. Różniły się one od milionów jednostek składających się na ciąg harmoniczny swoją postawą duchową, wyrażającą się w gotowości do działań politycznych, wycelowanych na łatanie i poprawianie skutków recydywy saskiej. Sam mechanizm recydywy saskiej był dla nich czymś niepojętym. Na czele elementów reformistycznych prawicy stanął Dmowski, na czele lewicowych Piłsudskich. Niepostrzeżenie wytwarzały się nowe ośrodki dyspozycji politycznych, na razie w ramach lewego i prawego personalizmu. Nikt nie podejrzewa nawet, że elementy reformistyczne, stanowią coś całkowicie odrębnego od ciągu harmonicznego w jego lewej i prawej postaci. Dopiero w dalszej przyszłości nastąpić miało wydzielenie się dwóch osi życia społeczno-politycznego Polski: ciągu harmonicznego i reformistycznego. Pierwszy grawituje do swego ideału znanego nam z epoki saskiej (tzw. grawitacja do katolickiej harmonii socjalnej), drugi zaś próbuje mechanicznie jego skutki łatać, wpatrzony w nożyce potencjałów zewnętrznych, żyjący ciągłym strachem, „koniecznością obrony państwa”.
PRZEWRÓT MAJOWY
Mamy więc następującą sytuację: prawy personalizm toczy walkę z personalizmem lewym, a jednocześnie w jednym i drugim dojrzewają nowe ośrodki dyspozycji w postaci elementów reformistycznych, przeświadczonych o konieczności działań zaradczych.
Postępy recydywy saskiej polegają między innymi i na tym, iż zasięgi lewego personalizmu powoli kurczą się. Prawy personalizm mający swoje ośrodki dyspozycji w zakrystiach powoli odzyskuje tereny stracone w ciągu XIX w. Dmowski czuje przyrost sił w swoich szeregach. Z natury rzeczy, widzi siebie jako tego, który jest powołany do naprawiania widomych skutków recydywy saskiej. Jest najbardziej daleki od myśli, iż to co chce naprawiać jest zewnętrznym skutkiem tych treści duchowych, na których czele stoi jako „wódz”.
Przewrót majowy dokonany przez Piłsudskiego, mąci prawidłowość wszystkich przebiegów. Aparat państwowy, jako narzędzie działań reformistycznych, trafia do rąk elementów wywodzących się z łona lewego personalizmu.
Interesująca jest walka poprzedzająca przewrót majowy. Dzięki postępom recydywy saskiej, występują liczne jej pochodne, zaogniające napięcie walk pomiędzy bratnimi odłamami ciągu harmonicznego: prawym i lewym personalizmem. W zgiełku tych walk powoli wyłaniają się właściwi szermierze: ciąg harmoniczny i reformistyczny. Ciąg harmoniczny z jego motorem duchowym, umiejscowionym w milionach spersonalizowanych jednostek, życiowo ewoluuje ku swojemu ideałowi z epoki saskiej, ku stosunkom społecznym harmonizującym do indywidualizmu wegetacyjnego, zaś elementy reformistyczne, zasugestionowanie widmem słabnącego państwa, dążą do uruchomienia aparatu państwowego, który by nożycom potencjałów zewnętrznych coś zaradził.
Nie ma tu możności porozumienia się, gdyż świat wartości duchowych, punkty wyjścia, są różne. Jedni są wpatrzeni w ideały, które uważają za „swoje”, „polskie”, inni są zatrwożeni o los państwa, żyją ideą „obrony”.
Tak więc w okresie poprzedzającym przewrót majowy mamy dwa frontu zajadłych walk: 1. ścieranie się lewego i prawego personalizmu, jako tzw. walki prawicy i lewicy społecznej, a oprócz tego 2. walka ciągu harmonicznego z rodzącym się dopiero ciągiem reformistycznym. Ten drugi front dopiero się zarysowuje, na razie jest rozproszony w postaci ognisk. Elementy reformistyczne znajdują się bowiem we wszystkich partiach, zarówno na lewicy jak i prawicy, walczą ze swym najbliższym otoczeniem, a oprócz tego wciągane są ogólnym nurtem środowiska na front walki prawicy z lewicą. Nikt jeszcze nie wyczuwa, iż ciąg reformistyczny jest zupełnie nową kategorią, odróżniającą się od ciągu harmonicznego w jego lewej i prawej postaci. Nie uzmysławiają tego sobie również aktorzy głównych działań. Nie dostrzega tego przede wszystkim Dmowski już na dobre zasymilowany przez prawy personalizm, którego jest wodzem. Jakże daleki jest Dmowski od stanu uczuciowego, w którym pisał „Myśli nowoczesnego Polaka”!
PO PRZEWROCIE MAJOWYM
Utworzenie się”sanacji” stwarza głęboki podział polityczny na tych którzy należą do ciągu harmonicznego i na ciąg reformistyczny. Na dalszym rozwoju ciążył sposób dojścia „sanacji” do władzy. Elementy reformistyczne, stanowiące jego trzon wywodziły się z lewego personalizmu, będącego w fazie odpływu sił społecznych. Zwycięstwo Piłsudskiego było w tych warunkach jakby gwałtem zadanym istotnemu układowi sił. Wszystko wskazywało bowiem, iż właśnie Dmowski i elementy reformistyczne dojrzałe w prawym personalizmie winny się stać „sanacją”, nie zaś kto inny. Tak powstały głębokie urazy konkurentów. Jednocześnie jednak, jak już o tym byłą mowa, świadomość zaistnienia nowej kategorii, jaką był ciąg reformistyczny, była bardzo mglista.
Pomimo, iż w rzeczywistości walka toczy się na dwóch różnych jakościowo frontach, na dwóch zupełnie różnych płaszczyznach, w świadomości uczestników istniał tylko jeden front: ścieranie się lewego i prawego personalizmu. Tak czuł i myślał sam Dmowski. Ten sposób myślenia był zdeterminowany faktem odstępstwa od linii zarysowanej w „Myślach”. Z chwilą bowiem gdy się poszło na kompromis z kołtuńskim środowiskiem, gdy się zrezygnowało z samodzielnej postawy moralnej, z własnych kryteriów, które musiały wykazać jak naturalnym i nieuniknionym jest proces upadania i degradacji, gdy się afirmuje panujące zasady światopoglądowe – to tym samym dalsze procesy myślowe są z góry określone. Gdy się uważa, iż typ duchowy Polski, typ moralny stanowiący trzon życia zbiorowego i ciąg skutków społecznych, zwany przez nas ciągiem harmonicznym, jest „normalny”, (wbrew temu do czego dochodził Dmowski w „Myślach”), to końcowe jego skutki równie naturalne i normalne, będzie się uważało za coś niespodziewanego, wynikającego z jakiegoś rzekomego „błędu”. Stąd krok tylko, iż ten „błąd” trzeba usunąć, a wszystko naraz będzie dobrze. Mamy więc koncepcję ciągu reformistycznego, jako narzędzie wyrugowania jakiegoś tam „błędu”, czy innego „niedociągnięcia” w strukturze państwowej. Logiczne konsekwencje będą następujące: a) niedostrzeganie istoty ciągu reformistycznego, który dzięki temu, iż rzekomych „błędów” wyrugować nie będzie w stanie (gdyż owe „błędy” reprodukuje stale podłoże społeczne, wyrastające z zasad uważanych za nienaruszalne „tabu”), zestali się w trwały system, dokonywujący pracy Danaid; b) brak poczucia jałowości i bezskuteczności wszystkich wysiłków reformistycznych; c) upatrywanie w ciągu reformistycznym tylko lewicy i lewego personalizmu z powodu jego rodowodu ideowo-społecznego.
Dostrzeganie w „sanacji” tylko jej lewicowości społecznej było uwarunkowane przez wyżej określoną niezdolność do ogarnięcia myślowego nowej kategorii społeczno-politycznej, jaką jest ciąg reformistyczny.
PRZEKREŚLENIE PRZESZŁOŚCI CHMURNEJ I GÓRNEJ
Dalej już jest wszystko jasne. Dmowski nie mógł więc dostrzec , iż „sanacja” jest tym, czym on byłby sam, gdym doszedł do władzy, nie mógł więc dojść do jej szeregów (przeszkadzały spory przeszłości), a widział w niej tylko panującą politycznie lewicę. Skoro w jego świadomości nie istniał drugi front, front walki ciągu harmonicznego i reformistycznego, a tylko walka prawicy z lewicą, należało skupić siły tej prawicy, zmobilizować do walki. Trzeba przyznać, że w tym złudnym świecie obracały się przez pewien czas niektóre sfery „sanacji” i próbowały organizować elementy radykalno-społeczne. Poczucie rzeczywistości było tu jednak mocniejsze.
W świetle tych uwag, marsz Dmowskiego do zakrystii, poddanie się międzynarodówce watykańskiej, jest zrozumiałe. Pisząc broszurę „Kościół, Naród i Państwo” w 1927 r. wierzył, iż dokonuje mobilizacji wszystkich sił prawicy przeciw lewicy. Mając całkowicie wykrzywioną perspektywę, brnął w świat fikcji. Opuszczali go powoli ci, którzy stanowili ekipę reformistyczną w obozie „narodowym”, (m. in. „Związek Młodych Narodowców”). Klęska całkowita stać się musiała udziałem Dmowskiego, gdy Kościół katolicki poszedł na rękę „ciągu reformistycznego”. Runęła fikcja, iż „sanacja” musi być lewicą. Okazała się bowiem ciągiem reformistycznym, a więc kierunkiem myśli i czynu, usiłującym łatać końcowe skutki ciągu harmonicznego, w swych jałowych wysiłkach stopniowo kostniejącą.
Zaprzaństwo ideowe Dmowskiego, ideałów nacjonalistycznych w r. 1927, klęska polityczna która go położyła do grobu, są to konsekwencje, braku konsekwencji, braku woli dociągnięcia do końca tego co się uznało za słuszne. Dla nas jest to przykład, z którego wyciągamy wnioski, raz jeszcze potwierdzające założenie „teorii rozwoju wewnętrznego Polski”. Istota odrodzenia polski to całkiem nowy typ duchowy, nowy typ moralności, wysnuty z światopoglądu nacjonalistycznego, zadrużnego. Wszelkie próby „ułatwienia” sobie zadania, „ominięcia” ogromu oporów i przeszkód, nagromadzonych przez karłów w ciągu stuleci dać muszą wyniki takie, jakie były udziałem Dmowskiego. Gdybyż miał więcej woli i odwagi! Inną byłaby nasza rzeczywistość!