Starcie się drugiej i trzeciej fazy ciągu reformistycznego
Incydent jaki ostatnio miał miejsce na terenie Sejmu między kierownikiem gospodarki polskiej, premierem Kwiatkowskim, a pułkownikiem Wendą został oficjalnie zlikwidowany. Opinia publiczna i to bez wyjątku oceniła, że cały ten zatarg był wyrazem różnicy poglądów poglądów, panujących na łonie jednego i tego samego obozu rządowego, poglądów na metody polityki gospodarczej, mające na celu zaktywizować i podźwignąć nasze zbyt mało dynamiczne gospodarstwo narodowe i w ten sposób wzmocnić potencjał obronny państwa.
Płyciutki ten sąd opinii był wynikiem tego, że problem dla wszystkich rysował się jako: Kto ma rację? - pan premier, czy pan pułkownik? No i oczywiście prostą już konsekwencją takiego postawienia sprawy było to, że jedni przyznali rację p. premierowi, inni zaś p. pułkownikowi, w zależności od tego, kto z jakiego podwóreczka pochodził. W istocie sprawa sięga głębiej. By ją jednak pojąć, nie wystarczy patrzeć na to tylko, co się dzieje na powierzchni naszego życia, na mozaikę zachodzących na tej powierzchni milionów najróżnorodniejszych wypadków.
Patrząc z obiektywnego dystansu na całokształt rozwoju życia polskiego od roku 1918 nie trudno jest dostrzec dwa zasadnicze, a występujące równocześnie zjawiska: jednym jest stały proces degradacji jakiemu ulega życie polskie, drugim zaś znowu to ciągły wysiłek, ze strony państwa, zmierzający za wszelką cenę do przeciwstawienia się degradacji, czyli tzw. obecnie popularne „podciąganie Polski wzwyż”. Jak na to wyjaśnia na łamach „Zadrugi” „teoria rozwoju wewnętrznego Polski”, obydwa te zjawiska, a więc zarówno degradacja (ciąg harmoniczny), jak i podciąganie Polski wzwyż (ciąg reformistyczny) są najzupełniej prawidłowe, wywodzące się z panującego u nas typu katolickiej kultury, z polskiej ideologii grupy.
Na ciąg harmoniczny, jakbyśmy to powiedzieli najprościej, składają się z milionów dogłębnie skatoliczonych obywateli polskich oraz skutków, jakie są wynikiem codziennego, typowego zachowania się tych skatoliczonych person, skutki, które w gospodarstwie oznaczają degradację, w polityce zaś raz zanarchizowane partyjniactwo, to znowu dekompozycję itp. Ciąg reformistyczny obejmuje: aparat państwowy, obóz prorządowy oraz przejawy ich działalności. Postawy duchowe ludzi, grupujących się w ciągu reformistycznym jakkolwiek są w zasadzie tak samo katolickie, to jednak widząc stan zagrożenia państwa, jaki sprawia ciąg harmoniczny zdolni są ponad swymi postawami duchowymi przejąć się troską o tego państwa losy. Wola obrony przed zagrożeniem z zewnątrz jest właśnie tym czynnikiem, z którego wypływają wszystkie działania reformistyczne, mające na celu podciągnięcie Polski wzwyż i w ten sposób usunięcie widma upadku.
Nie wnikając w szczegółową analizę ciągu reformistycznego zarysujemy tylko jego zasadnicze etapy, fazy – jakie on przechodził, jako że w tych ramach znajdzie swe wytłumaczenie omawiany przez nas incydent. Pełne wykrystalizowanie się ciągu reformistycznego znalazło wyraz w przewrocie majowym. Przewrót majowy jest zapoczątkowaniem pierwszej fazy ciągu reformistycznego.
Pierwsza faza ciągu reformistycznego polegała na przeprowadzeniu reform, mających na celu stworzenie silnego ośrodka dyspozycyjnego władzy politycznej i zapewnienie równowagi ustrojowo-politycznej (prezydent, rząd, sejm). Złudy jednak jakoby brak silnej władzy politycznej był przyczyną degradacji, która tak silnie występowała w latach 1918-26, rychło się jednak wyczerpały. Błąd, który wydawał się istotną przyczyną i sprawcą wszystkich nieszczęść, okazał się tylko fikcją. Jego usunięcie bowiem procesu upadku nie zahamowało.
Zaczęto więc szukać nowych błędów i z tą chwilą wkraczamy w drugą fazę ciągu reformistycznego. Druga faza ciągu reformistycznego tym się różni od pierwszej, że znacznie już rozszerza ramy swoich ingerencji w życie społeczne. Pod zasięgiem działań reformistycznych, już nie tylko znajduje się aparat państwowy. Sięga się mianowicie do gospodarstwa, sięga się w stosunki społeczno-polityczne, walcząc tam ostro między innymi z partyjniactwem.
Walka z partyjniactwem, rozpoczęta już w pierwszej fazie ciągu reformistycznego kończy się zwycięstwem. Ale to jest tylko jeden fragment z dziedziny polityki. Drugim jest tworzenie obozu państwowego (B.B.W.R.), jako próba mająca na celu ogarnięcie i przepojenie ideologią państwową, jak najszerszych warstw społeczeństwa. Dalej idzie usprawnienie aparatu państwowego itd., itd.
Omawiana faza ciągu reformistycznego objęła również w orbitę swoich oddziaływań i gospodarstwo. Obok naprawy życia politycznego, montuje się systemy środków, które mają zamknąć łatwo uzmysławialny obraz nożyc potencjałów zewnętrznych. Na gospodarstwo, tak jak i na życie polityczne, nie patrzy się jako na prawidłowy produkt panującego typu kulturalnego. Wręcz przeciwnie – tę przesłankę zasadniczą zupełnie się zapoznaje, natomiast szuka się uparcie błędu i to właśnie w tej sferze która jest tylko skutkiem. Stąd bierze się nasza polityka gospodarcza (interwencjonizm państwowy), która montuje duży zapas najróżnorodniejszych dźwigni, chcąc w ten sztuczny sposób utrzymać w rozwoju, umierające naturalną śmiercią polskie gospodarstwo. Jasną jest rzeczą, że jakkolwiek wysiłki ze strony państwa w pewnym stopniu hamują procesy rozkładu, to jednak na dłuższą metę są one całkowicie jałowe.
Ale wróćmy jeszcze do życia politycznego. Otóż tutaj na miejsce zwalczonej hydry partyjniactwa pojawia się nowy twór, tzw. dekompozycja. Reakcją na dekompozycję stała się idea konsolidacji. Trzeba przecież błąd rugować.
Obecnie jesteśmy w końcowym etapie drugiej fazy ciągu reformistycznego. Ale jednocześnie możemy obserwować na jej tle powolne krystalizowanie się fazy następnej. Już od pewnego czasu w łonie ciągu reformistycznego w głowach wielu jednostek zaczynają kiełkować przesłanki, że wobec nieprzerwanie postępującej recydywy saskiej tj. upadku, państwo musi się zdobyć na nową, zupełnie inną działalność i to zarówno w gospodarstwie jak i w polityce. Coraz bardziej dojrzewa myśl, że by państwo mogło zrealizować swoje postulaty obronne musi się chwycić całkiem nowych środków, nowych metod działania, bo dotychczasowe niestety zawodzą.
Tę trzecią fazę ciągu reformistycznego, która już coraz wyraźniej zaczyna występować w umysłach, „Zadruga” określa planizmem., jako że ona się gnie w życie polskie daleko głębiej niż to się działo dotychczas. Będzie to wielki plan docierający do najdalszych komórek życia społecznego.
Po zarysowaniu tego tła dopiero teraz staje się zrozumiały konflikt jaki zaszedł na terenie sejmu. Nie było to nic innego jak tylko starcie się dwóch faz rozwojowych ciągu reformistycznego. Osoby tu są czymś nieistotnym, one tylko przypadkowo reprezentują pewne kierunki myślenia stworzone przez dotychczasowy tok rozwojowy całego narodu.
Na zakończenie dodamy jeszcze, że analogicznych starć między drugą i trzecią fazą ciągu reformistycznego będzie niewątpliwie bardzo dużo. To jest nawet do pewnego stopnia nieuniknione. Nie zmieni to jednak w niczym dotychczasowego rozwoju.
Kneź Sławomir - Walenty Nowacki