Na kanwie Recydywy Saskiej
Kościół masowo przerabia Żydów na "Polaków"
Kuria biskupia w Przemyślu – jak o tym szeroko informuje cała prasa – wydała zarządzenie w sprawie dopuszczenia do chrztu Żydów. Stwierdza w nim naprzód, że „znane przyczyny wywołują ruch wśród ludności żydowskiej do chrześcijaństwa”, a „Kościół katolicki otwiera z radością swe bramy dla wszystkich, którzy z przekonania szukają zbawienia swej duchy”. Następnie ze względu na to, że Żydzi śpieszący do chrzcielnicy nie zawsze kierują się czystą intencją, jak uczy doświadczenie, rozporządzenie wymaga, by, nim obrzezanego dopuści się do chrztu, przekonać się „o czystości intencji, o gruntownej znajomości zasad nauki Chrystusowej, o praktykowaniu ćwiczeń duchowych w zakresie życia katechumenów”, na to wszystko zaś trzeba przynajmniej sześciu miesięcy.
Co do nas wyrażamy opinię, że, gdyby nawet wszystkie kurie biskupie wydały podobne zarządzenie (do czego na pewno nie dojdzie), to i to nie zapobiegłoby masowemu przechodzeniu Żydów na chrześcijaństwo. Przypuszczamy, że dotychczasowa procedura kościelna była w tym względzie również ostrożna, co przecież nie przeszkodziło, że w pierwszym dwudziestoleciu naszej niepodległości wsiąkło w społeczeństwo polskie za pośrednictwem zakrystii przeszło pół miliona najautentyczniejszych Żydów. Sądzimy, iż dla stwierdzenia „czystości intencji” należałoby ustanowić komisję złożoną z najtęższych detektywów i psychologów zawodowych. Przeciętnie proboszczowie bowiem więcej znają się na gospodyniach i gospodarstwie, niż na psychologii. Ale i to by niewiele pomogło w rzeczywistej rzeczywistości kościelnej.
Znawcy przypuszczają, że pewną tamą w zalewie pól aryjskich przez szlam semicki byłoby rozporządzenie: 1) zakazujące przyjmowania jakiejkolwiek opłaty, nawet w formie ofiary, za kurs katechumeński; 2) zwalniające pierwsze dwa pokolenia „nawróconych Żydów” od wszelkich świadczeń za śluby, pogrzeby, ławki kościelne itp.
Pozwolimy sobie wyprowadzić swoje zdanie: rozporządzenie takie nie ukarze się, a gdyby się ukazało, to by zostało zbojkotowane. A ci, co by je bojkotowali, powoływaliby się na słowa św. Pawła: „Kto ołtarzowi służy, ten z ołtarza żyje”. Jak bowiem zauważył pewien złośliwy mnich, z całego etycznego balastu objawionego księża zachowują najgorliwiej – jeżeli nie wyłącznie – dwa tylko punkty: powyższy i drugi, w którym powiedziano: „Kto pożąda biskupstwa, ten pożąda dobrej rzeczy”.
Zatem rozporządzenia nic nie pomogą: Stary Zakon będzie się łączył z Nowym Zakonem coraz intensywniej i coraz bardziej masowo. I tylko ludzie naiwni i z historią nieobyci będą się temu dziwić. Raczej należało by się bowiem dziwić temu, że Żydowie i chrześcijanie jeszcze są rozdzieleni. Toć zmarły niedawno wielki papież i uczony nazywał katolików „duchowymi Semitami i potomkami Abrahama”. Toć przez pierwsze dwa wieki synagoga i kościół były sobie tak bliskie, że mieściły się w tych samych lokalach, a przez z górą sto lat młodych chrześcijan płci męskiej obrzezywano, podobnie jak Żydów, co było bardzo świętą ceremonią. Potem, by skaptować Greko-rzymian, podśmiewających się z obrzezka, trzeba się było nieco rozłączyć, tę i ową formę aryjską przyjąć, treść żydowską pozostawiając nietkniętą. I tak nastąpił rozdział, między synagogą a kościołem. Oczywiście, tylko zewnętrzny:pozostały wspólne ideały, wspólne pochodzenie, wspólne święte księgi. Jeżeli w czasie tego rozłączenia były bójki, prześladowania, nawet inkwizycje, to nie będziemy naiwni, szło o sprawy natury konkurencyjnej : rabini wmawiali w swe owieczki, że Jehowa stoi po ich stronie, księża zasię twierdzili, że Jehowa spluwa na widok rabinów, a uśmiecha się na widok wygolonej twarzy.
Dziś czasy się zmieniły. Europa chce być wolna nie tylko od Semitów ale od wszystkich ich płodów duchowych. Bańki reklamy wiekowej pękły. Nad rabinami i księżmi zawisło wspólne niebezpieczeństwo. I oni to zrozumieli. Czytajcie, prosimy, „Nasz Przegląd”, jest on bardziej katolicki obecnie od samego papieża. Bardziej rozżarty na „Zadrugę”, niż ks. Kaczyński. Ale Stein, uczony semicki, obcuje i rozprawia z dygnitarzami kościelnymi na tematy zasadnicze.
Żydowie chronią się pod skrzydła Kościoła, odwołując się do jego powszechności i nauki o miłości bliźniego. Z drugiej strony poza Polska i Węgrami narodu uciekają spod tych skrzydeł. W tych warunkach element Żydowski jest nie do pogardzenia, jest cenny. Więc wszystko w porządku. Kościół jest powszechny. Przyjmuje Żydów z radością. Sądzimy, że z największą „radością”, boć to jego twórcy i pierwsi wyznawcy.
Ale jedno ale. Zaśmiecenie rasy słowiańskiej elementem obcym i szkodliwym, dokonywane przez kościół rzymski, będzie figurować na rachunku, który mu przedłoży w niedalekiej przyszłości Naród, po stronie „winien”.
Stanisław Grzanka