Lawina demograficzna
Kneziowie Zadrugi > Kneź Przemko - Inż. Ludwik Zasada
Pojęcie – lawina demograficzna – doskonale oddaje istotne
zjawiska rozwoju masy biologicznej, przez porównanie z lawiną
śnieżną. Zjawisko to kojarzy ze sobą element masy potencjalnej
(masy na wyżynie), z elementem ruchu – staczaniem się tej masy
pod wpływem ciężaru gatunkowego w tempie przyśpieszonym lub
opóźnionym, zależnie od napotkanych oporów.
Masa biologiczna narodu narasta w naturze pod
wpływem wewnętrznych sił witalnych, jak śnieg pod wpływem
czynników atmosferycznych. Sama zdolność narastania masy, związana
jest z warunkami geograficznymi, oraz z tym, co nazywamy żywotnością
rasową lub potencjałem witalnym. Żywotność w masie biologicznej,
jak ciężar gatunkowy w masie śnieżnej, jest zarazem tym
czynnikiem który w połączeniu z ilością masy, może wywołać
ruch samej masy, o ile zaistnieją odpowiednie warunki. Dla masy
biologicznej dają się one ująć w kilka punktów. Aby zaistniała
lawina śnieżna potrzebna jest, obok nagromadzonej masy różnica
poziomów, aby zaistniała lawina demograficzna, obok samej masy
narodu, muszą zaistnieć odpowiednie warunki:
a) gospodarcze, b) kulturalne, c) polityczne, które trzeba traktować jako działające razem i wzajemnie się zazębiające. Masa biologiczna nie może się rozwijać w nazbyt niekorzystnych warunkach materialnych, ale same warunki materialne nie wyznaczają rozwoju masy, ponieważ np. zbyt niski stopień kultury, brak warunków higienicznych itd. Może powodować wymieranie gatunku, a przynajmniej kładzie kres jego rozwojowi. Czynnik polityczne obecnie szczególnie nabiera wyrazu i będzie w najbliższej przyszłości wywierał być może decydujący wpływ na kształtowanie się rozwoju demograficznego narodów.
Państwo działa poprzez odpowiednie
uświadomienie, apeluje do instynktów społecznych, poczucia
odrębności i misji narodowo-rasowej itd. Ale czynnik ten może
działać skutecznie tylko w narodach, stojących na odpowiednim
poziomie kulturalnym.
W myśl powyższych założeń rozwój
demograficzny narodów należy traktować jako zjawisko wtórne,
wynikające z całokształtu stosunków gospodarczych, kulturalnych i
politycznych, a więc musimy się tu liczyć z pewnym opóźnieniem,
na skutek bezwładności samej masy. Tym nie mnie, zakładając, że
masa biologiczna jest żywotna, prężna, rozwój demograficzny
narodów jest dokładnym odbiciem, bardzo czułym barometrem, ich
ogólnego rozwoju w perspektywie historycznej. Każde załamanie się
gospodarcze, czy kulturalne zaraz, w najbliższych latach odbija się
zwolnieniem, lub zahamowaniem, tempa rozwoju masy biologicznej.
W poprzednim numerze „Zadrugi” przedstawiliśmy
rozwój demograficzny Polski w perspektywie historycznej.
Dostrzegliśmy jego nadzwyczajną równoległość z ogólnym
rozwojem narodu. Epoka Polski Jagiellońskiej zbiega się z wielkim
przyrostem ludności.
W następny okres dziejów wchodzimy wraz z
wielkim przewrotem kulturowym. Wykrystalizowanie nowego systemu
światopoglądowego zapoczątkowało proces degradacji, który został
ukoronowany katolicką harmonią socjalna w epoce saskiej. I tutaj
znowu obserwujemy, jak z ogólnym upadkiem polityczno-ekonomicznym i
kulturalnym idzie w parze kurczenie się potencjału demograficznego,
by razem ze wszystkimi innymi dziedzinami ustabilizować się w
całkowitym się w całkowitym bezruchu. Kres demograficzny utrzymuje
się, aż do rozbiorów. Gdy inne narody tymczasem, jak Prusy, Rosja,
Anglia, uwielokrotniły swoją liczbę ludności myśmy w tym czasie
pogodnie się temu przyglądając nie postępowali ani na krok
naprzód.
Trzeba było dopiero niewoli, aby spowodować
ponowny rozwój biologiczny narodu. Dzięki penetracji kapitalizmu w
życiu Polski, dzięki temu, że znaleźliśmy się wewnątrz
organizmów dynamicznych, następuje radykalny zwrot. Z rozwojem
przemysłu nastąpił ogólny rozwój gospodarczy i kulturalny, a w
ślad za tym rozpętała się po prostu lawina demograficzna,
zerwawszy tamy stawiane w ciągu poprzednich dwóch stuleci...
„niepodległego bytu”.
Na przestrzeni wieków XVII-XIX ludność Polski
nie wzrastała wcale. W ciągu zaś jednego wieku XIX wzrosła 2.5
razy. Rozpętanie lawiny demograficznej w XIX wieku to niezamierzony
efekt pracy zaborców. To sekret utrzymania (z niewielkimi stratami)
polskiego demograficznego stanu posiadania w dzisiejszych obszarach
Rzeczpospolitej. Wiek XIX to triumf żywotności polskiej masy
biologicznej nawet nad czynnikiem politycznym, to fakt, który nas
napawa dumą, optymizmem i wbrew teraźniejszości każde nam wierzyć
w zwycięstwo i wyzwolenie woli wielkości Narodu Polskiego.
Z chwilą odzyskania niepodległości zaczęła
się tragedia czasów przedrozbiorowych.
Na życie polskie przestały wywierać wpływy
siły kulturalne obce, których dziełem był stan Polski po wieku
XIX. Do głosu przyszedł ponownie typ kulturalny „polski”.
Niewola nie zmieniła trzonu duchowego przeciętnej społecznej.
Skutki nie dały nie siebie długo czekać. Dziś, analizując
gruntownie dzieje gospodarcze i kulturalne Polski Odrodzonej,
odkrywamy wszędzie ten sam kierunek rozwojowy, te same pierwiastki z
epoki saskiej. Udział Polski w produkcji światowej kurczy się
katastrofalnie z roku na rok. Kurczy się zasięg kulturalny Polski w
świecie. W życiu gospodarczym staczamy się znów po linii
degradacji ku biegunowi tomistycznemu, a całokształt życia
społecznego zdąża ponownie ku swemu ideałowi z epoki saskiej.
Barometr prężności narodu zaczyna pokazywać fatalny stan
rzeczywistości. Lawina demograficzna tocząca się swoim bezwładem
(dzięki rozpędowi nabytemu w niewoli) zaczyna być gwałtownie
hamowana.
O tym, jak wpłynęła niewola na rozwój
demograficzny Narodu drogą usuwania zabójczego dlań wpływu -
„katolickiej harmonii socjalnej”, ilustruje poniższe zastawienie
(1
wartość
produkcji przemysłowej w roku:
1857 wynosiła 45.5
mln rub.
1871 wynosiła 66.7
mln rub.
1884 wynosiła 190.0
mln rub.
1900 wynosiła 500.0
mln rub.
1908 wynosiła 860.1
mln rub.
1913 wynosiła 1200.0
mln rub.
Zatrudnienie robotników w przemyśle
Królestwa Kongresowego w roku:
1892 – 150.494 rob. - 1.70%
ogółu ludn.
1897 – 248.733 rob. - 2.60%
ogółu ludn.
1094 – 298.750 rob. - 2.50%
ogółu ludn.
1910 – 400.922 rob. - 3.30%
ogółu ludn.
Od roku 1897 do 1910 liczba robotników
przemysłowych zwiększyła się o 33.3%, gdy ludność w tym samym
czasie wzrosła tylko o 33.6%. tempo uprzemysłowienia kraju i
zapotrzebowania na pracę było więc szybsze niż przyrost ludności.
Czy więc wyzwolenie się lawiny demograficznej tak zdławionej w
swym rozwoju w ubiegłych stuleciach (1600-1813) nie było czymś
naturalnym i logicznym?
Zrozumiemy to gdy uświadomimy sobie stan
właściwej domeny „polskości” - rolnictwa. Oto co pisze Kemper
o tych czasach: „Przemysł wzrastał, zasilał spożycie
zewnętrzne, podbijał rynki wschodu, ale w kraju spożycie nie
podniosło się, gospodarstwo narodowe nie mogło i nie umiało
rozszerzyć pojemności rynku wewnętrznego... Rolnictwo nie czyniło
postępów...” (str. 105-106).
A teraz zestawmy to wszystko z rozwojem w Polsce
Niepodległej, biorąc do ręki Mały Rocznik Statystyczny. Przyjrzyjmy się bliżej samemu procesowi od
strony gospodarczej. Przed wojną istniała równowaga życia
gospodarczego i demograficznego. Gospodarstwo rozwijało się
prawidłowo (choć zbyt powoli) poprzez rozbudowę przemysłu,
handlu, komunikacji itp. mogło więc wchłonąć nadmiar ludności
wsi, przez odpływ do miast. Reszta przyrostu znajdowała się poza
granicami kraju, emigrowała bądź sezonowo, bądź na stałe,
powodując stały dopływ kapitału do kraju.
W Polsce Odrodzonej warunki się gruntownie
zmieniły. Możliwości emigracji powoli zamierały i dziś nie
wywierają już wpływu na bieg życia społecznego. Uprzemysłowienie
kraju stało się fikcją dzięki polskiemu typowi kulturalnemu.
Dźwiganie przemysłu, który z braku odpowiedniego podłoża
duchowego nie jest w stanie się utrzymać, stało się obowiązkiem
i koniecznością państwową. Sztuczny ten zabieg wymaga ofiar
innych dziedzin życia gospodarki narodowej, np. rolnictwa.
W ten sposób wytworzyła się sytuacja
katastrofalna dla całokształtu życia narodowego. Olbrzymi przyrost
naturalny ok. 400 tys. ludzi rocznie stwarzał potrzebę ujścia dla
tych mas; nie znajdując innego, kumuluje się, tam gdzie narasta i
ma możność wegetacji, to jest najwięcej na wsi, poza tym większe
źródła odpływu nie istnieją. Z biegiem lat przeludnienie wsi
przybiera katastrofalne rozmiary. Coraz trudniej jest żyć, gdyż
wzrasta ilość konsumentów, a ilość warsztatów pracy nie
przybywa, wydajność ziemi nie wzrasta. W roku 1935 rozmiar
przeludnienia wsi ocenili ekonomiści na 8-9 milionów.
Podobne przeludnienie istnieje w handlu, zwłaszcza
drobnym; przynajmniej jedna trzecia handlujących powinna znaleźć
inne zajęcie, inny warsztat pracy.
Dołączając do tego oficjalnych bezrobotnych z
rodzinami otrzymamy w Polsce 10-12 milionów ludzi tzw. zbędnych, to
jest takich, którzy są ciężarem dla gospodarki i bez nich
organizm gospodarczy mógłby na dzisiejszym poziomie doskonale
funkcjonować. Dość przemnożyć kilka cyfr, żeby się
zorientować, jak olbrzymie niepowetowane straty ponosi naród przez
wyłączenie poza nawias swego życia trzeciej części swej
ludności.
Przyrost naturalny ludności zaczyna gwałtownie
spadać. W roku 1920 mieliśmy jeszcze przyrost 16 pro mille, dziś
już tylko około 10, przy czym proces hamowania z każdym rokiem
przybiera na sile. Widmo kresu demograficznego rysuje nam się z całą
wyrazistością. Można powiedzieć, że kres demograficzny zostanie
osiągnięty około 1950 roku, o ile nie zaistnieją siły, które
cały ten proces zahamują. Dziś tych sił, ani w życiu
gospodarczym, kulturalnym, ani politycznym nie widać.
Inż. Ludwik Zasada
Źródła: R Luksemburg: „Industriale Entwicklung Polens”. E. Rose: „Wielki przemysł Król. Pol. Przed wojną”. St. Kempner: „Rozwój gosp. Polski od rozbiorów”.