Kobieta we współczesnym neopogaństwie
Oczywistym jest, że kobieta i mężczyzna różnią się od siebie, bez względu na to, co niektórzy chcieliby uznawać za rzeczywistość. To, że posiadamy różne predyspozycje nie czyni nas od siebie lepszymi czy gorszymi sensu stricte. Należy jednak pamiętać, iż nasze uwarunkowania psycho-fizyczne ze względu na płeć nobilitują uprzywilejowaną pozycję w jakże licznych i zróżnicowanych aspektach życia jednostkowego oraz społecznego. W związku z tym kobieta lub mężczyzna mogą okazywać swoje mocne lub słabe strony w odmiennych dziedzinach.
Uważam za ogromny błąd dotychczasowe traktowanie kobiet w europejskim ruchu neopogańskim, a właściwie częste ich pomijanie. Dlaczego tak się dzieje? Moim zdaniem pokutuje tutaj zbyt bezkrytyczne czerpanie wiedzy o, często spaczonym, neopogaństwie zawartej w doktrynach ideologów i mistyków nazistowsko-faszystowskich. Niestety wielu ze współczesnych neopogan bezmyślnie przyjmuje za słuszne teorie, będące najczęściej tworami jedynie wybujałej fantazji ludzi ogarniętych ślepą nienawiścią, która zaowocowała nie tylko konfliktami na tle narodowościowym ale również, że tak się wyrażę – płciowym. Aby przybliżyć czytelnikowi o co mi dokładnie chodzi pozwolę sobie przytoczyć następujące cytaty, chociaż robię to z wielkim żalem na łamach tegoż pisma:
Kobiety nie mają ani istnienia, ani jestestwa; nie istnieją i są niczym. Jest się mężczyzną albo jest się kobietą odpowiednio do tego, czy się w ogóle jest, czy nie. Kobieta nie uczestniczy w realności bytu ontologicznego, dlatego nie łączy jej żaden stosunek z rzeczą samą w sobie, która dla wszelkiego głębszego pojmowania jest identyczna z absolutem, ideą, czyli Bogiem. Mężczyzna w pełni swej, in actu, jako geniusz, wierzy w rzecz w samą w sobie [...] Kobieta nie pozostaje w stosunku z ideą; nie potwierdza jej, ani jej nie zaprzecza; nie jest ani moralna, ani antymoralna; nie jest, matematycznie mówiąc, opatrzona żadnym znakiem dodatnim ani ujemnym, jest bezkierunkowa, ani dobra, ani zła, nie jest ani aniołem, ani diabłem... Jest amoralna, jest alogiczna, atoli wszelkie istnienie jest istnieniem moralnym i logicznym. Kobieta zatem nie istnieje. (słowa Otto Weiningera cytowane w „Mity tradycjonalizmu integralnego” Z. Mikołejko)
Autor, którego słowa zostały przytoczone powyżej był jednym z patronów intelektualnych Juliusa Evoli, który w ostatnich latach zrobił karierę wśród środowisk nacjonalistycznych, zarówno katolickich jak i neopogańskich. O ile pierwszy jedynie spycha kobietę na margines społeczny, o tyle drugi zdecydowanie stawia męskość i żeńskość w jednoznacznej opozycji, wskazując jednocześnie negatywność tej ostatniej, w każdym aspekcie: Evola ukazuje się [...] jako bezwzględny obrońca elitarno-patriarchalnej, wrogiej kobietom Tradycji... („Czarni cudotwórcy” E. Gugenberger)
Historia ludzkości, jak pisał, nie jest postępem, lecz regresem, który ostatecznie doprowadzi do upadku obecnej cywilizacji. Tym, co przetrwa tę katastrofę, będzie patriarchalno-solarna, urańsko-duchowa Tradycja, [...] Męski świat (solarny) zniszczyłby na koniec świat kobiecy (lunarny) [...]. (ibidem)
Kobiecie narzucał absolutne oddanie mężczyźnie, co w praktyce miało oznaczać, że po jego śmierci miała i ona umrzeć – spalona. (ibidem)
Postawy tego typu, wobec kwestii odmienności płci, są ciosem w plecy współczesnego neopogaństwa. Chcąc uczynić trwałym nasz sposób postrzegania świata, bo o to chyba nam głównie chodzi, musimy wpłynąć na świadomość społeczeństwa. Najefektywniejszą do tego drogą jest samemu zacząć tworzyć i organizować społeczeństwo nowej jakości. Wiadomo, że podstawową komórką społeczną jest rodzina, a trudno sobie wyobrazić rodzinę bez kobiety. Tylko poprzez wychowywanie przyszłych pokoleń w duchu naszych przekonań możliwe jest, w odległej przyszłości, ukształtowanie się społeczeństwa, którego życie zbiorowe jak i indywidualne oparte będzie na ideałach neohumanistycznych, a co za tym idzie również neopogańskich (patrz: Mental Atak – kampania zimowa 2005/2006).
Rola kobiety w świecie jaki chcemy budować na zasadach i wartościach neohumanizmu zaczyna się nie od roli żony i matki ale dużo wcześniej. Zarówno żona jak i matka to role społeczne, a wartość kobiety zaczyna się już na poziomie samej kobiecości. Posiada ona tyleż zdolności, których brakuje mężczyźnie, a jeśli nawet u mężczyzny takowe występują to zawsze w mniejszym stopniu. Mam tu na myśli: przeczucie, intuicja, wrażliwość, czułość, opiekuńczość i inne, które czasami trudno określić słowami. Ponieważ taka właśnie jest kobieta, że często umyka regułom rządzącym światem materialnym, w którym to właśnie świetnie czuje się jej partner. W tym oto miejscu doskonale się uzupełniają, o czym pisałem już wcześniej w artykule p.t. Kobieta – Cierpienie – Mężczyzna (Mental Atak – kampania zimowa 2005/2006).
Naszymi priorytetami na dzień dzisiejszy, zwracam się w tym miejscu do wszystkich mężczyzn zaangażowanych w ruch neopogański, są po pierwsze uświadomienie kobietom na czym opiera się nasz światopogląd i religijność, po drugie pomoc im w odnalezieniu swojego, jakże wartościowego, miejsca w neopogańskim świecie. Niektórzy z nas próbują swoich sił w działalności politycznej, a ja chciałbym zapytać na jaki elektorat mogą liczyć? Cóż chcą zwojować z promilowym poparciem neopogan, wywodzących się najczęściej z subkultury. Do kogo mają zamiar kierować swoje postulaty? Jakie społeczeństwo da wam legitymację do reprezentowania jego interesów? Zastanówcie się, czy nie jesteście czasem zbytnimi romantykami. Społeczeństwo obecnie mamy katolickie, a o neopogańskich nie możemy nawet mówić społecznościach. Chociażby tych ostatnich nie zbudujemy bez udziału kobiet. I w tym oto miejscu pojawia się zasadniczy problem. Jest nim stosunek ilościowy kobiet i mężczyzn w ruchach neopogańskich. Z własnych obserwacji wyliczyłem, że waha się on w okolicach 1:4, 1:5, czyli na 4-5 mężczyzn przypada jedna kobieta. Mam tu oczywiście na myśli tylko te kobiety, będące zdeklarowanymi neopogankami, gdyż dosyć często jest tak, że mamy do czynienia z parami mieszanymi pod względem wiary. W jaki więc sposób może wyrosnąć nowe pokolenie naszych dzieci, wychowanych w duchu neopogańskim, jeśli są tak niewielkie szanse na utworzenie rodziny, której życie oparte zostałoby na zasadach i ideałach, o które tak usilnie walczymy? Stąd wniosek, jak ważne jest przekonanie coraz większej ilości kobiet do naszego ruchu. Aby to uczynić musimy sobie jako mężczyźni uświadomić potrzeby kobiet, wynikające z ich psychiki płci. Od zawsze kobieta dąży w życiu do osiągnięcia bezpieczeństwa i szczęścia, a stosunkowo od niedawna również do samorealizacji. W dwie pierwsze potrzeby chrześcijaństwo trafiło perfekcyjnie ze swoją propagandą pokoju i miłości. Zaspokoiło ono kobiece pragnienia głosząc postulaty życia w spokoju, miłości i wierności, którego jedynym celem jest płodzenie i wychowywanie potomstwa na chwałę bożą. Do dnia dzisiejszego trudno jest kobietom porzucić tę wiarę z tych właśnie względów, gdyż życie oparte na innych priorytetach jest dla nich zbyt dużą niewiadomą i lęk przed utratą fundamentów bezpieczeństwa jest zbyt wielki. Na tym polu musimy zdobyć się na wysiłek i własnymi czynami udowodnić im, że bycie kochającym, wiernym i troskliwym nie wynika z bycia chrześcijaninem tylko prawym i wrażliwym człowiekiem, potrafiącym dbać i walczyć o to, co w jego życiu jest ważne. Pamiętajcie, że słowa nie przekażą tego, co czyny. Jeśli nie podejmiemy tego trudu udowodnienia kobietom ile jesteśmy warci, pomimo nie bycia chrześcijanami, to stracimy możliwość budowania społeczeństwa żyjącego według naszych zasad. Mam tu na myśli realia naszego kraju, w którym to głównie matka wychowuje dzieci, zarówno w rodzinie pełnej, jak i rozbitej. A cóż może spotkać nas neopogan bardziej upokarzającego niż utrata kontroli nad wychowaniem własnych dzieci?
Pisałem wcześniej również o samorealizacji kobiet. Na tej płaszczyźnie kościoły chrześcijańskie długo pozostawały skostniałe, głosząc ideał kobiety jako matki i gospodyni. Ale czasy zmusiły chrześcijaństwo do ustępstw również w tej kwestii. I tak, o ile w kościołach chrześcijańskich głosi się coraz częściej równość kobiet i mężczyzn na każdym polu, również hierarchii kościelnej, o tyle część neopogan reprezentuje poglądy iście konserwatywne w tej sprawie. Dajmy naszym kobietom swobodę samostanowienia o sobie i nie miejmy żalu o to, że w pewnych kwestiach są od nas lepsze. Więcej nawet. Pomagajmy im doskonalić się. Bądźmy dla nich wsparciem. Niech dostrzegą w nas takich neopogan, jakimi my chcielibyśmy widzieć nasze dzieci, a wtedy na pewno zechcą razem z nami budować nową, lepszą przyszłość tego narodu.
Tworzymir Wojciech