Genealogia subliteratury
Krytyka ostatnich kilku lat z pasją zajmowała się wyznaczaniem profilu polskiej literatury współczesnej, drobnostkową analizą każdego poszczególnego kierunku, a nawet pojedynczego dzieła. Starała się wyszukiwać błędy, starała się znaleźć jej kierunkową.
Chwalebne te poczynania spełzły na niczym, powód ich impotencji jest tylko jeden: polska krytyka znajdowała sto i jeden powodów mierności naszej literatury, bojaźliwie nie dotarła jednak do prabłędu. Szkic ten ma jedynie zadanie spróbować znaleźć prawdziwy punkt wejścia, prawdziwy powód miernoty zwaną polską literaturą współczesną, która właściwie zasługuje na nazwę chyba subliteratury.
Literatura każdego narodu jest bardzo ścisłym i wiernym odbiciem jego światopoglądu. Poszczególne elementy jego warunkują i determinują granicę do którego dążyć ona będzie. Jasnym jest wobec tego, że narody przodujące, pełne pierwiastków dynamicznych siły agresywnej wytworzyły wytworzyły swą literaturę pełną dynamiki, wyciskającą swe piętno na innych narodach, bo ekspansywność ta była konsekwencją pochodzenia.
Aby dobrze wykreślić profil współczesnej literatury polskiej należy sięgnąć do najgłębszych elementów światopoglądu polskiego, które ją wyznaczyły. Brak jest nam danych aby określić dokładnie światopogląd narodowy Polski, wkraczającej w historię. Możemy się go tylko domyślać z rysów, które przedostały się w zatrofizowanej formie do historii. Możemy być pewni, że nie różnił się niczym od innych narodów. Pierwsza część ludzkiej epoki historycznej, to walka między tym dawnym światopoglądem a coraz bardziej wzrastającym w siły i ogarniającym wszystko nowym światopoglądem wyrastającym z ducha katolicyzmu. W siedemnastym wieku światopogląd katolicki zwyciężył w całej pełni i stał się jednoznacznym z światopoglądem polskim.
Zasadniczy element tego światopoglądu to indywidualizmu katolicki, wegetacyjny. Indywidualizm w pełni tego słowa znaczeniu rozbija się na trzy składowe: duszę, ciało i bryłę materii otaczającej ciało. Istotą jego jest twórcza wola przetwarzania bryły świata poprzez ciało na wzór własnego ja. W przeciwstawieniu do takiego indywidualizmu, indywidualizm katolicki ogranicza się tylko do jednej składowej, do duszy. Istotą jego jest tendencja do wyrwania duszy z więzów ciała i materii. Ciało i materia są dla niego tylko pomocniczymi środkami dla najwyższego celu jakim jest wyzwolenie duszy. Zatrofizowany w ten sposób indywidualizm stał się kamieniem węgielnym polskiego światopoglądu. Wprost z niego wypływają główne składowe polskiego ducha narodowego, a mianowicie personalizm ścieśniony, wola wegetacji i sentymentalizm. Wszystkie te składowe przenikają się wzajemnie, łączą i wytwarzają trzon polskiej świadomości. Każda z nich warunkuje pozostałe i odwrotnie wszystkie warunkują każdą poszczególną składową. Instynkt wegetacji jest idealną odżywką dla personalizmu ścieśnionego, zaś twórcza wola wypływająca z pełnego indywidualizmu, jako wyraz przetwarzania bryły materii według własnego ja znajduje w polskim światopoglądzie swój odpowiednik w sentymentalizmie.
Literatura polska będąca odbiciem takiego światopoglądu, a więc pozbawiona doszczętnie wszelkich pierwiastków dynamicznych, twórczych, nie może być nazwana literaturą, a tylko jak poprzednio ją określiłem, subliteraturą. Z cech zasadniczych polskiego ducha narodowego wynikają dalsze pochodne literatury polskiej. Z personalizmu ścieśnionego logicznie wypływa brak kierowania jednostki względami grupy społecznej, narodu, co stwarza charakterystyczny brak pierwiastków nacjonalistycznych w literaturze polskiej. Dzisiejsze piśmiennictwo hoduje tylko izolowaną jednostkę, kultywuje głębię psychiki, wynajduje bardzo interesujące pokłady przeżyć wyrwanego z grupy społecznej życia człowieka, kontynuuje dziwny personalizm samotnika, usiłuje rozwinąć niewiadomą persony poza równaniem grupy. Ta kontemplacja trzewi jednostki jest zupełnie zrozumiała na tle wyżej charakteryzowanego światopoglądu. Gmeranie w duszy ludzkiej, to chęć znalezienia równowagi psychicznej, zharmonizowania popędów, tak zgodna z założeniem katolicyzmu, dla którego życie ziemskie to tylko droga do doskonalenia duszy dla celów pozaziemskich: „Cóż człowiekowi, że świat posiądzie, a na duszy szkodę poniesie”. Te cele pozaziemskie urzeczywistniają się tylko wówczas, gdy wszelki dynamizm potężnych instynktów ludzkich zostanie stłumiony, przyduszony. Stąd pochodzi ten brak przedstawienia jednostki w równaniu grupy, bo przecież kontakty społeczne zawierają zawsze w sobie pewną dozę dynamiki, niechęć do tworzenia koncepcji odpowiedzialności własnej za życie grupowe. Brak prężnej siły, dynamiki, jest powodem, dla którego literatura polska nigdy nie była ekspansywna, bo nie można mówić, wbrew powszechnemu zdaniu, o jakimkolwiek bądź polskim podboju kulturalnym. Brak regulowana jednostki względami grupy społecznej, a kwitnący kult jednostki izolowanej, to konsekwencja personalizmu ścieśnionego, którą można nazwać kompleksem psyche, chorobą osobowości. Jest to jedna z charakterystycznych cech literatury polskiej.
Ze swej strony kompleks ten przykre rodzi następstwa. Specjalizacja w dziedzinie misternego opanowania wewnętrznego życia jednostki, dla pokrycia pustki nieuchronnej w takiej specjalizacji przeradza się po prostu w zboczenia intelektualne. Wszystkie dzisiejsze kapliczki i katedry literatury w pobożnym skupieniu uprawiają swój homoseksualizm intelektualny, subtelne różniczkowanie słowa jako pięknego ornamentu, co w dalszym ciągu pociąga za sobą charakterystyczną walkę o formę, a nie o istotę rzeczy.
Z woli wegetacji, drugiego elementu zasadniczego światopoglądu polskiego wynikają znów inne cechy literatury polskiej. Żadna epoka polska nie wytworzyła własnej koncepcji, wszystkie nowe prądy niby to polskie brały swój początek gdzie indziej, u obcych narodów. Polskiej woli wegetacji dogadzało to bezwładne poddawanie się wszystkim nowościom. Konsumowano, wlewano wtenczas w cudze wzory treść polskiego światopoglądu, przetrawiano, ale nie tworzono. Literatura polska, to literatura przeżuwaczy. Każda epoka posiadała tylko gorszych lub lepszych przeżuwaczy cudzych poglądów i idei. Literaturę polską z całą słusznością można jedynie nazwać literaturą kolonialną, bo przecież stała się domeną myśli wszystkich narodów. Początek nowej literatury to słaby odblask Odrodzenia, klasycyzmu Francji, romantyzmu Niemiec i Anglii; pozytywizm, to echo wielkiego kapitalizmu na zachodzie. Powstające w Europie efemerydy literackie znajdują swe prawie nieświadome echo w Polsce, futuryzm, kubizm, nadrealizm itd. Jest to bezwładne, nieświadome poddawanie się obcym wzorom i prądom, dzięki którym literatura polska stawała się echem innych narodów. Jest to drugi kompleks: kompleks echizmu. Ale ponieważ branie gotowych obcych wzorów wymaga minimalnego napięcia woli twórczej, więc wyniki osiągane w Polsce okazywały się niższe od wyników innych narodów. Stąd intuicyjna dążność do wyrównania różnic, do podciągnięcia literatury polskiej na poziom europejski. Stąd to ciągłe wołanie o europeizację polskiej literatury. Tak więc z kompleksu echizmu wypływa kompleks europeizacji, który tak jasno dowodzi mierności naszej literatury.
Bezpośrednią pochodną ostatniego elementu polskiego światopoglądu, sentymentalizmu, jest kompleks autoadoracji. Mianem tym określam stwarzanie pełni sytości własnego życia oraz uwielbienie fikcji wyższości życia polskiego od życia innych narodów, stwarzanej przez wszystkie epoki literatury polskiej. Dzięki temu kompleksowi miernota rzeczywistości polskiej stawiana była i jest na koturny, za wzór innym. Doskonałym przykładem ilustrującym ten kompleks jest romantyzm polski, którego wytwór, mesjanizm tak lichą rzeczywistość polską konsekrował na świętość. Szukając usprawiedliwienia upadku Polski, zrobił z niej Chrystusa narodów, kazał narodom wierzyć w tę fikcję, swoją filozofię narodową usiłował wpoić w inne narody, a przez to ściągnąć je na poziom Polski. W literaturze współczesnej kompleks ten Prosperuje znakomicie, wynosząc zupełny błogostan naszego życia. Z takiego stanu zupełnej błogości rzadko tylko bywa literatura nasza wytrącana przez nielicznych, ale zawsze nieświadomie.
Wszystkie te pochodne wyżej wymienione cechy literatury polskiej sprzęgają się oczywiście ze sobą, łączą, przenikają, tworząc przedziwny konglomerat miernoty polskiej literatury współczesnej, albo właściwiej subliteratury.
Poznanie mechaniki powstania i trwania tej miernoty może dać nam w przyszłości rozwiązanie kwestii literatury Polski idącej, polskiej – literatury narodowej.
Zbigniew Sadkowski