Czym dla mnie jest Neopogaństwo?
Na wstępie chciałbym ustosunkować się do samego pojęcia „pogaństwo" i „poganin". Wiem, że w niektórych kręgach ludzi kultywujących dawne tradycje i odrzucających monoteizm określenie takie jest odrzucane ze względu na proces jego powstania. Tak to właśnie chrześcijanie nazwali ludzi, w różnych częściach świata, pozostających wiernym swoim korzeniom, temu, co czyni ich pełnowartościowymi jednostkami danej społeczności, „poganami". Uczynili to przypuszczalnie z dwóch powodów. Po pierwsze znaczenie tego łacińskiego słowa (wieśniak) miało pełnić rolę ośmieszającą. Z drugiej jednak strony za wszelką cenę pragnęli w jakiś sposób oddzielić od siebie, przy pomocy języka, wszystkich tych, którzy mają inny pogląd na świat i życie niż oni sami. W tym miejscu chciałbym się na chwilę zatrzymać. Uważam, że oddali nam tym samym ogromną przysługę. Utworzyli pojęcie, którego pole semantyczne niesamowicie się rozszerzyło. Stało się ono wspólnym mianownikiem, sztandarem, pod którym mogą zjednoczyć się wszystkie grupy etniczne z całego świata, pragnące zachować swoją kulturową indywidualność i dochować wierności własnym ideałom. Tak to nas nie udało wam się złamać, to my nie ukorzymy się przed waszym bogiem, to my nie wierzymy w dogmaty, to my sami kreujemy nasz świat i nasze życie, to my Neopoganie. Neopogaństwo to nie religia, żaden system wierzeń. To życiowa postawa, określony stosunek do otaczającego mnie świata. To afirmacja życia, rozwoju, twórczości oraz tężyzny zarówno psychicznej jak i fizycznej (w zdrowym ciele zdrowy duch). To negacja tego, co zatruwa moje życie, bylejakości we wszelkich jej przejawach. To świadomość różnic tak między jednostkami na polu psychicznym, fizycznym i intelektualnym, jak i między etnosami w sferze mentalności i kultury. Ponadto jako poganin jestem świadomy, że walka jest nieodzownym aspektem życia. Nie jestem ani idealistą, ani pacyfistą. Mam świadomość, że wszędzie tam, gdzie są ludzie może dochodzić do „zgrzytów". Najlepszym sposobem ich rozwiązania jest porozumienie, ale czasem słowa muszą ustąpić pięści. Wypełnia mnie nieustanne pragnienie stawania się lepszym w różnych aspektach życia ponieważ popieram twierdzenie, że nie ma formy ostatecznej - doskonałej i zawsze można pójść o jeden krok dalej. Dzięki temu nie grozi mi stagnacja czyli stan gorszy od śmierci. Wciąż podejmuję zmagania fizyczne i umysłowe ponieważ to one sprzyjają ciągłemu rozwojowi jednostki. Szanuję siebie jako istotę ludzką, co daje mi podstawę do tego by szanować innych. Jednak mój szacunek dla ludzi nie wynika z pewnych konwencjonalnych norm takich jak: wiek, płeć, stopień pokrewieństwa lub status społeczny. Szanuję ludzi za to, że dowodzą o swojej wartości, za ich aktywność twórczą, podejmowanie działań samodoskonalących, głód wiedzy, zdolność do braterskich więzi, za to, że swoim postępowaniem wzbogacają wspólnotę. Należy jednak pamiętać o różnicy między szacunkiem i uznaniem dla lepszych, mądrzejszych i silniejszych od siebie, a uwielbieniem i bałwochwalstwem. O ile te pierwsze są zachowaniami jak najbardziej szlachetnymi, o tyle drugie schlebiają rozwojowi własnych słabości i pogrążeniu w stagnacji. Idoli się nie stawia na piedestale i nie czci ich się pokornie. Idoli próbuje się doścignąć i stanąć obok nich jak równy z równym. Tragizm współczesnej kultury polega na tym, że mamy złych idoli. Neopogaństwo to potrzeba ciągłego współzawodnictwa dla rozwoju wspólnoty. Wypełnianie tej wspólnoty duchem braterstwa, gdzie nie ma miejsca na destruktywną zawiść i zazdrość. Wreszcie neopogaństwo to heroizacja życia, czyli odczuwanie każdego momentu życia jako czegoś wzniosłego i takim też go czynienie, bycie dumnym, że to co się przytrafia, przytrafia się właśnie mojej osobie. Neopogaństwo to przecież bardziej filozofia niż religia; bardziej jakość niż styl życia; bardziej wybór niż wzór. Jestem jak drzewo. Moje korzenie tkwią głęboko w ziemi, tam gdzie rozgrywa się życie doczesne ale gałęzie sięgają nieskończenie daleko, we wszystkich wymiarach. Jeśli ktoś szanuje to, że się rozrastam ja chronię go przed szkodnikami, jeśli ktoś ze mną konkuruje pobudza mnie do rozrostu, jeśli ktoś podcina mi gałęzie, ja wyrwę go z korzeniami.
Tworzymir Wojciech