Anatomia przepowiedni politycznych - ZADRUGA RODZIMEJ WIEDZY

Nie rzucim Ziemi skąd nasz Ród
Przejdź do treści

Anatomia przepowiedni politycznych

W latach 1958-1960 przebywałem „na saksach naukowych" w Stanach Zjednoczonych, gdy o fotel prezydencki ubiegali się Nixon i Kennedy. Ku mojemu zdumieniu dowiedziałem się, że tamtejsze wygi polityczne przepowiadają zwycięstwo Kennedy'ego, bo.... w jego nazwisku jest podwojona litera, mianowicie ”n-n”. A dotychczasowa historia wskazuje, że podwojenie litery w nazwisku lub imieniu zapewnia zwycięstwo kandydatowi. Na poparcie tej „tezy* wymieniano Williama Harningtona, dwóch Rooseveltów, Woodrowa Wilsona itd. I - o dziwo! - potwierdziło się to i w przypadku rywalizacji Nixon-Kennedy. I mało tego! Jeszcze przed wybraniem Kennedy'ego, które wypadło na rok 1960, wygi te przepowiadały, że nie dożyje on do końca swojej kadencji. A uzasadniali to tzw. „dwudziestoletnim cyklem" śmierci prezydentów, który dokumentowali zestawieniem nazwisk prezydentów, którzy w czasie pełnienia urzędu a zostali wybrani co dwadzieścia lat, w roku o cyfrze kończącej się zerem.

Oto zestawienie : Wybrany
- w 1840 roku Harnington - umarł
- w 1860 roku Lincoln - zabity
- w 1880 roku Garfield - zabity
- w 1900 roku McKindley - zabity
- w 1920 roku Harding - umarł
- w 1940 roku F. D. Roosevelt - umarł
- w 1960 roku Kennedy - zabity

Między losem prezydenta a układem liter w jego nazwisku, lub numeracją roku wyborów, nie ma żadnego związku przyczynowego. Skąd więc ta regularność ? Niewątpliwie parę początkowych następstw - to zrządzenie przypadku, ale te dalsze, następne - to już konsekwencje wymyślonej reguły. Bo - jak się okazuje -przepowiednia to nie tyle odgadywanie nieuniknionej przyszłości, to zachęta dla szaleńców do realizowania zawartej w niej wizji.

W Polsce zagrożonej przez hitlerowską III Rzeszę w r. 1939 ukazała się w krakowskim Ilustrowanym Kurierze Codziennym przepowiednia zwana „nieborowską", pochodząca rzekomo z r. 1896, która zapowiadała klęskę wrześniową , a po niej świetlaną przyszłość kraju, a między innymi i takie wydarzenie: „Trzy rzeki świata dadzą trzy korony pomazańcowi z Krakowa". Wymowa tego proroctwa jest przejrzysta : „trzy korony" - triara papieska, a „pomazaniec z Krakowa" - to arcybiskup krakowski. I co najdziwniejsze, spełniła się co do joty - konklawe wybrało na papieża krakowskiego arcybiskupa, Karola Wojtyłę. Czyżby więc nieborowski prorok był obdarzony taką zdolnością przewidywania? Nieprawdopodobne! Jedyne wytłumaczenie jest takie: zachodnie antykomunistyczne siły polityczne posłużyły się kardynałami, wykorzystały treść przepowiedni do przerwania monopolu Włochów na stolcu apostolskim i jednocześnie do podważenia w Polsce panowania Kremla. Operacja świetnie się udała, a z niego wniosek oczywisty: przepowiednie to nie tyle odgadywanie nieuniknionej przyszłości, co doskonałe narzędzie podpowiadania wyborcom na jakiego kandydata mają głosować.


M. S. Czarnowski, Wrocław, 28 sierpnia '95
Wróć do spisu treści