Afera Puderiana - ZADRUGA RODZIMEJ WIEDZY

Nie rzucim Ziemi skąd nasz Ród
Przejdź do treści

Afera Puderiana

O kościół św. Jacka wybuchła mała wojna. Nic dziwnego w tym nie ma. Tłuste probostwo, a za nim sakra biskupia to rzecz nie do pogardzenia. Z tego, co nam wiadomo, w wojnie wzięły udział przede wszystkim organy „Myśli katolicko-narodowej”. Agencja P.A.N., „Merkuriusz”, „Goniec Warszawski”, „ABC” itd. P.A.N., a za nim „Merkuriusz” zaalarmowały opinię, że kościół św. Jacka objął 30-letni ks. Puder, podczas gdy należało powierzyć go jednemu z zasłużonych księży staruszków. Co więcej, że ten ks. Puder jakoś podejrzanie awansuje i ma wkrótce otrzymać sakrę biskupią. Co gorsza, że przy tym wo kościele św. Jacka, sędziwym zabytku Warszawy, ma być utworzona parafia nawróconych Żydów, którzy, chrzest przyjąwszy, Żydami pozostaną.

Sprawa wyczerpałaby się niewątpliwie na niezadowoleniu księży staruszków, że taki młody, a już się pcha na synekury, gdyby nie jeden pikantny szczególik. Nie ten, że ks. Puder jest Żydem z pochodzenia, ale ten, że przyjąwszy chrzest, nie chce być Polakiem, wychodząc ze słusznego założenia, iż chrzest, a choćby i sakra kapłańska naskórka żydowskiego nie naruszają. Stanowisko ks. Pudra daje gwarancję, że przyszłe owieczki parafii św. Jacka z Żydów uczynione Żydami będą duszą i ciałem. Wszystko wskazuje na to, że powstanie w Polsce „katolicko-żydowski naród państwa polskiego”, lub na odwrót. Czemu nie?

No i co teraz będzie? Czy ks. Puder będzie biskupem, czy nie? Czy Żydzi ochrzczeni dostaną parafię przy św. Jacku, czy nie? Właśnie, aby to się nie stało, delegacja młodzieży, reklamującej się jako „narodowa”, udała się przed majestat najwyższej władzy prowincji watykańskiej w Polsce i wygarnęła przed nią w sposób grzeczny, ale wygarnęła kawę na ławę, że, mianowicie, tak być nie może, aby Żyd rektorował w „polskim” kościele i jeszcze parafie żydowskie zakładał. Władza odwzajemniła się równą stanowczością: „Kto tu rządzi? - usłyszeli młodzieniaszkowie niespodziewanie - „ja, czy panowie?”. Na tym skończyła się audiencja.

Zamiast kazania do niewdzięcznych młodzieniaszków KAPina po dość długim czasie ogłosiła oświadczenie ks. Pudra, z którego wynika, jakoby nowy rektor św. Jacka nigdy nie uważał się za Żyda, choć przyznaje się do żydowskiego pochodzenia. Na to odpowiedział w „Samoobronie” jeden z jego braci wedle zawodu, że ks. Puder nigdy nie uważał się za Polaka. I komu tu wierzyć, rodacy mili? Niejaki Michalski, mąż w kwiecie wieku, nie dał wiary KAPinie, czy też sądził, że Żyd ochrzczony czy nieochrzczony, pomazany czy nie pomazany, to zawsze Żyd, dość że „narodowym” uniesiony gniewem, iż Żydowina jakiś w „polskich” rozpiera się kościołach i żydowskie kazania narodowi prawi, dopadł ks. Pudra między ołtarzem a amboną i bojowe okrzyki wydając puścił w ruch spracowane pięści. Ale niedługo nimi wywijał.

Możemy sobie wyobrazić konsternację w obozie „narodowym”. Jako patentowani katolicy, ba „dynamiczni katolicy” znać powinni dwie prawdy katolickie o zasadniczym znaczeniu. Pierwsza prawda jest ta: w pojęciu prawowiernie katolickim budynek kościelny nie jest, ani polskim, ani niemieckim, ani francuskim, ale jest on – gdziekolwiek leży – własnością watykańskiego państwa, względnie jego ekspozytury w danym kraju. Druga prawda dotyczy polityki kościoła wobec Żydów. Nie jest ona ani polska, ani francuska, ani niemiecka, ale katolicka. Zmierza do wciągnięcia w obręb kościoła wszystkich, bez względu na pochodzenie. Nie uznaje ras, krwi, ściśle mówiąc nie uznaje narodu. Ideał, który sobie wytknęła jest zawarty w słowach św. Pawła „Nie jest Żyd ani Greczyn, ale wszyscy wy jedno jesteście w Chrystusie”. Dany naród ma tylko tyle znaczenia dla kościoła, ile mu oddaje usług. Gdy okaże się, że nawróceni Żydzi przedstawiają lepsze gwarancje katolickości niż Polacy, kościół nie zawaha się ani na chwilę, komu dać pierwszeństwo na polskiej ziemi.

Gdy tedy tak się rzeczy mają, żądanie młodzieży katolicko-„narodowej” jest niedopuszczalne i niekatolickie. Rzadko to się zdarza, lecz musimy w tym wypadku miłością prawdy kierowani, nie tylko stanąć po stronie kościoła, lecz również swój gorący aplauz jemu wyrazić. Miło jest czasem przeciwnikowi rację przyznać, gdy jest ona tak niezbita i wołowymi literami ad oculos przemawia.

Bo skoro onych młodzieńców kościół w tkliwą pieczę objął od chwili opuszczenia łona matki, poprzez chrzest, wpajanie zbawiennych zasad zasad objawionych, hodowanie w regułach niefatygującej gimnastyki moralnej, zbawienie i szczęśliwość wieczystą zapewniając – to objawem gorszącej niewdzięczności i smutnej deprawacji było ich wystąpienie. Świat jest w chaosie, błądzi po straszliwych bezdrożach, a widok ów serca napełnia boleścią.

Jakże skrwawić się muszą , gdy widzą, iż zaraza owa, wkraść się potrafi do dusz, tak kryształowo czystych, w każdym atomie katolickich, co „polskich”. Polonia semper fidelis – a tu nagle dziki wybryk, świadczący o zgubnych wpływach miazmatów neopogańskich. Czyż młodzieńcy owi nie zdają sobie sprawy, iż wymierzają cios w swą ojczyznę duchową – kościół katolicki? I to wtenczas, gdy bliski jest dokonania wielkiego dzieła, uratowania tylu dusz żydowskich, milionów może, uchronienia ich od potępienia wiecznego poprzez nawrócenie na łono prawdziwej wiary.

Czy młodzież owa, trującym wiatrem z zachodu zawiana, nie zdaje sobie sprawy z tego, iż dziś przed Polską, stoją olbrzymie możliwości ochrzczenia całych gromad Żydów, pozyskania dla wiary! Tak jak to chlubnie czynili ich przodkowie przez wieki, chrzcząc miliony Żydów, do herbów własnych i rodzin przyjmując, przez co złotymi zgłoskami w dziejach się zapisali. Zaprawdę błądzić straszliwie zaczyna część naszego społeczeństwa!

Albo albo, panowie. Albo jesteście katolikami i wówczas należy Maul halten, choćby wszystkie kościoły w Warszawie wyższa racja stanu katolickiego mocarstwa oddała Żydom. Albo, jeżeli wam, jako „narodowcom”, ta racja stanu nie odpowiada, to należy powiedzieć sobie: Polska i kościół to dwie racje stanu, nie tylko różne, ale zgoła sprzeczne. Niech nam KAPina wybaczy to kazanko, którego wygłoszenie raczej by do niej należało. Ale wtajemniczeni państwa watykańskiego w Polsce pewnych nie poruszają i nie poruszą tak długo, dopóki Polacy nie zostaną wyprani z resztek narodowego instynktu. Czy nie prawda?

Michalskiego zabrała policja. I dopiero teraz zrobił się huczek. „Niesłychany wypadek”, „świętokradztwo”, „zbrodniarz znieważył katolickiego kapłana” - wołają małe dzienniczki. KAPina zaś płacze nad „zdziczeniem obyczajów” (a taki katolicki kraj). Do trąbek „narodowych” dołączyły swe głosy socjalistyczne organiki. Żydzi z „Dziennika ludowego” zatelefonowali w te pędy do ks. Pudra: Jak „zdróweczko”, może mały wywiadzik? Sensacji co niemiara.

Zanim sąd rozpatrzy sprawę, poszukano winowajców. Mniej więcej według ustalonego w takich wypadkach i dobrze nam znanego schematu. Mianowicie, organy „narodowe” orzekły, że Michalski to komunista i Fołksfront. „Fołksfrontowcy” zasię składają winę na... ks. Trzeciaka, który w tym kościele rektorem był i odczyty antyżydowskie miewał , oraz na hitleryzm, który w Polsce czyni zastraszające postępy i nie może wydawać innych owoców, jak tylko a la Michalski. I katolicko-„narodowi” żądają przy tej okazji przyciśnięcia komuny i fołksfrontu, „fołksfrontowcy” zaś wołają o urwanie głowy hydrze nacjonalistycznej i położenie kresu zarazie hitlerowskiej.

Panowie nie kłóćcie się. Kościół ma rację. Michalski to ofiara wiatrów, wiejących nie tylko z zachodu i ze wschodu, ale i z północy i południa. Można powiedzieć tajfun w pogodnej, katolickiej głowie.
Wróć do spisu treści