Światopoglądowe Wizje Kulturalisty - ZADRUGA RODZIMEJ WIEDZY

Nie rzucim Ziemi skąd nasz Ród
Przejdź do treści

Światopoglądowe Wizje Kulturalisty

Pierwszym z kluczowych pojęć, na których będzie się opierać nasz światopogląd jest człowiek. Aby w pełni uzmysłowić sobie jego rolę, miejsce w świecie, można by rzec przeznaczenie dostrzec trzeba jego złożoność, eklektyzm, różnorodność wpływów, namiętności i popędów rozdzierających go wewnętrznie, składających się na jego istotę.


Jedną z najważniejszych, najbardziej znaczących i jednocześnie najbardziej różnicujących naszą człowieczą naturę linią podziału, prowadzącą do głębokich rozterek, napięć między skrajnie różnymi siłami, składowymi człowieczeństwa jest podział na czysto biologiczną, fizjologiczną istotę, dwunogiego ssaka jakim wszyscy przecież jesteśmy i na ową nieuchwytną, eteryczną część człowieka: świadomość, intelekt, ducha. Są to jakby dwa światy, wzajemnie warunkujące się i stanowiące jedność, jednak będące w nieustannej opozycji do siebie. Te dwa światy posiadają swoje priorytety, wytyczne o których realizacje nieustannie walczą, rywalizując na płaszczyźnie jaką jest ludzkie indywiduum. Jeśli chodzi o pierwszy z dwóch pierwiastków, nazwijmy go naturalistycznym jego cel jest dość jasny i można go z grubsza zamknąć w ramach terminu - trwanie. Jest to suma popędów i naturalnych instynktów których troską jest przetrwanie, biologiczna, osobnicza wegetacja, prokreacja, ciągłość gatunku. Oprócz typowo naturalistycznych popędów jest to też ta część naszej ludzkiej świadomości która zajmuje się zdobywaniem środków do życia, tych na najbardziej podstawowym poziomie pozwalających na przeżycie i nieodzownych. Drugi z pierwiastków jest dużo bardziej złożony. Stajemy tu wobec problemu życia jako drogi, zadania, wobec pytania o jego sens. Człowiek jest jednym z elementów kosmicznej, naturalnej ewolucji. Jego istnienie jest jej efektem, przez co stanowi część Natury, Kosmosu, Wszechświata. Tym, co odróżnia nas ludzi od zwierząt będących owocem tego samego procesu jest świadomość. Chcąc zgłębić jej istotę musimy odwołać się do kolejnego z kluczowych dla naszego światopoglądu pojęć mianowicie woli tworzycielskiej. Wola tworzycielska jest tą kosmiczną substancją warunkującą wszelki postęp, dynamizm, jest czynnikiem który bezustannie pcha nas ku nowemu, lepszemu, ku nowej wizji świata, a jej odzwierciedleniem w człowieku jest ludzki geniusz tworzycielski. Jest to ta natchniona przez wolę tworzycielską część osobowości, której nieskończona energia, moc popycha człowieka do tworzenia, aktywności życiowej przejawiającej się w przekształcaniu, wiązaniu żywiołów natury w sposób i na sposób przez człowieka wybrany i dla niego użyteczny.


"Tym, czym człowiek zasadniczo wyróżnia się spośród innych gatunków żyjących, jest jego zdolność tworzenia, tajemniczy pierwiastek tworzycielski. Tylko człowiek jest zdolny do postępu, do rozwoju, do stwarzania coraz doskonalszych i sprawniejszych form życia materialnego, społecznego i duchowego."


Poprzez świadomość, będącą pod stałym naciskiem woli tworzycielskiej człowiek wyodrębnił się z nieświadomej, naturalnej ewolucji, i nadał początek w pełni świadomej ewolucji tworzycielskiej, której jest podmiotem, kreatorem, twórcą jedynym i wyłącznym.


"Zasadniczą właściwością człowieka jest geniusz tworzycielski, czyli zdolność wiązania żywiołów psychiki ludzkiej z żywiołami natury w taki sposób, że powstaje nowy i potężny kształt mocy, temuż człowiekowi podległy. Moglibyśmy go nazwać pierwiastkiem albo geniuszem rekonstrukcji ładu naturalnego świata."


Tworzycielstwo jest więc najwyższym stopniem spełniania się człowieczeństwa, jego istotą. Tylko człowiek twórczy jest zdrowy, pełen życia, sił witalnych, czuje się spełnionym i pełnym "sensu". Zapewnia mu to prawidłowy obieg, wypromieniowywanie energii i mocy dostarczanej mu przez wolę tworzycielską. Geniusz tworzenia przekuwa ją w myśl i czyn, które to z kolei są aktem wiązania energii żywiołów, czyli sił natury, dóbr i energii tkwiących w otaczającym nas świecie, którego jesteśmy częścią, a także sił tkwiących w nas samych, w naszych umysłach, przezwyciężaniem oporów których źródłem jest rzeczywistość, nasze predyspozycje, a także oddziaływanie wspomnianego wyżej pierwiastka naturalistycznego. Owa twórczość nie odbywa się oczywiście w próżni. Naszym tworzywem jest świat, który z jednej strony opiera się naszym działaniom, z drugiej stanowi niewyczerpalny potencjał surowców, sił, emocji, inspiracji do twórczych działań - tworzycielskiej aktywności. Obejmuje on zarówno elementy czysto naturalne, czyli te, które wynikają z jego materialnego istnienia i funkcjonowania (np. energia dostarczana przez ogień, wiatr, spadek wód i pływy, korzyści płynące z upraw, surowce naturalne jak drewno, wszelkiego rodzaju rudy itd.), jak i moce tkwiące w zakamarkach ludzkiej psychiki, potencjał intelektualny, duchowy, emocjonalny (np. ustroje społeczno-polityczne, organizacja życia i funkcjonowania zbiorowości, moralność, etyka, światopogląd, ale również erotyzm, poezja, literatura, muzyka itd. są pewnymi dobrami niematerialnymi, które są zdobyczami człowieka i stanowią owoc pracy jego umysłu). Świat ten to pole żywiołów (w postaci wspomnianych już sił materialnych, jak i niematerialnych -wewnątrzludzkich, duchowych), akt twórczy jest ich wiązaniem, przekształcaniem i organizacją według ludzkich pragnień i ambicji. Żyjemy w społeczeństwie, które jest rodzajem wspólnoty. Tym co najbardziej nas łączy i jak w dalszym ciągu wykażemy nadaje sens naszemu życiu jest kultura. Dochodzimy tu do centralnego punktu naszego światopoglądu, jego rdzeniem jest pojęcie kultury i to wszystko co się z nim wiąże, dlatego linią podziału, prowadzącą do głębokich rozterek, napięć między skrajnie różnymi siłami, składowymi człowieczeństwa jest podział na czysto biologiczną, fizjologiczną istotę, dwunogiego ssaka jakim wszyscy przecież jesteśmy i na ową nieuchwytną, eteryczną część człowieka: świadomość, intelekt, ducha. Są to jakby dwa światy, wzajemnie warunkujące się i stanowiące jedność, jednak będące w nieustannej opozycji do siebie. Te dwa światy posiadają swoje priorytety, wytyczne o których realizacje nieustannie walczą, rywalizując na płaszczyźnie jaką jest ludzkie indywiduum. Jeśli chodzi o pierwszy z dwóch pierwiastków, nazwijmy go naturalistycznym jego cel jest dość jasny i można go z grubsza zamknąć w ramach terminu - trwanie. Jest to suma popędów i naturalnych instynktów których troską jest przetrwanie, biologiczna, osobnicza wegetacja, prokreacja, ciągłość gatunku. Oprócz typowo naturalistycznych popędów jest to też ta część naszej ludzkiej świadomości która zajmuje się zdobywaniem środków do życia, tych na najbardziej są kulturowytwory - efekty działań wcześniejszych, kultura buduje piętro po piętrze swój ewolucyjno-tworzycielski dorobek. Człowiek nie może istnieć bez kultury. Jest ona istota, treścią i owocem jego życia. Wyobraźmy sobie człowieka nie znającego języka, sformułowań, obrazów, całego dziedzictwa pokoleń. Wyobraźmy sobie człowieka całkowicie jałowego pod względem kulturowym, musi on stworzyć sobie to wszystko co my otrzymujemy gotowe, dopracowane. Bardzo wyraźnie rzutowałoby to na jego widzenie i rozumienie świata. Byłby w sytuacji, w której nie miałby do dyspozycji żadnych gotowych syntez, pomysłów, spostrzeżeń. Jego twórczy, kulturalistyczny bo tak nazwiemy wspomniany wyżej twórczy pierwiastek miałby przed sobą ogromną pracę. My jesteśmy bogaci przeszłością, twórczą przeszłością pokoleń naszych przodków. Jesteśmy mądrzy wiedzą, którą owa twórcza przeszłość niesie. Poprzez kompilacje nowych możliwości, syntez już gotowych osiągnięć - pomysłów, idei, wiedzy płynącej z różnych dziedzin i źródeł budujemy kolejne piętra kulturowego gmachu. Pośrednio kultura jest owocem woli tworzycielskiej. Człowiek, jego kulturalistyczny pierwiastek, geniusz tworzycielski stanowi pas transmisyjny pomiędzy wolą tworzycielską napędzającą działania twórcze, a kulturą której elementy -kulturowytwory są owocami owej działalności. Tak więc geniusz tworzycielski zaprzęga pierwiastek naturalistyczny do wytężonej pracy kulturowej. Człowiek siłą mięśni i wysiłkiem umysłu wplata się w proces stawania się kultury. Jest to jedyny właściwy, w pełni zharmonizowany układ, gdzie właściwy przepływ i wypromieniowywanie woli tworzycielskiej poprzez dzieło kultury czyni człowieka wiernym swemu przeznaczeniu.


Kultura czyni człowieczeństwo spełnionym, ono się w niej zawiera. Nie ma człowieczeństwa bez kultury. Sytuacja w której przepływ woli tworzycielskiej jest w jakichś sposób zakłócony, tworzy zatory i napięcia mocy, która nie może znaleźć ujścia jest patologią. Tak następuje degeneracja istoty ludzkiej, społeczności i tworzycielskiego dzieła przez nią wypracowanego. To wspakultura. W ogromnym skrócie możnaby ująć to tak, że ewolucja tworzycielska, kulturalistyczna to proces w którym zbiorowość ludzka podejmuje wysiłek twórczego przekształcania świata, pomnaża dorobek kultury i wznosi coraz to nowe jej piętra. Wspakultura jest procesem degradacji tejże kultury, ciąży ona ku pierwiastkowi naturalistycznemu, tzw. liryce trawienia, jest więc trwonieniem zdobyczy kulturowych na puste bezdziejowe trwanie, konsumpcjonizm. Wspakultura to bezwład, to siła tarcia jaką musi pokonać samochód by ruszyć z miejsca. Podobnie jest z człowiekiem, grupą ludzką, społecznością. W tym wypadku tą siłą reprezentującą wspakulturę jest biologia, która walczy o prymat nad ludzkim umysłem, który chce przekroczyć jej naturalne bariery, tworząc dzieło kultury. Jest więc ona atrofią procesu twórczego, a więc i człowieczeństwa. Jak wspomnieliśmy, pierwiastki naturalistyczny i kulturalistyczny toczą za sobą nieustanną walkę. Jest ona częścią procesu ścierania się kultury i wspakultury. Tutaj tkwi źródło dualizmu, wewnętrznego rozdarcia człowieka. Z jednej strony wola przetrwania, chęć ułożenia sobie życia-trwania i zamknięcia się w nim, dążenie do wyizolowania się ze świata, który niesie ze sobą niebezpieczeństwa, komplikuje beztroskie, idylliczne ale też pozbawione poczucia celowości i sensu trwanie. Musi prowadzić to do wewnętrznego niepokoju, zwątpienia a w końcu do depresji, załamań, wewnętrznych rozterek, które są skutkiem nacisku gromadzącej się woli tworzycielskiej. Na drugim biegunie naszego dualistycznego modelu mamy wole tworzenia, geniusz tworzycielski, pierwiastek kulturalistyczny. Jest to droga pełna trudu i wysiłku, otwarcia na świat, nawet jeśli jest to świat wrogi, nieprzychylny, chory, owładnięty siłami które tworzą opory, przeszkody wydawałoby się nie do pokonania. Każdą rzeczywistość można zmienić, ale tez nic nie dzieje się od razu. Postęp jest sumą małych kroczków, aktów twórczych ogarniętych heroizmem jednostek i grup ludzkich. Wysiłek woli jest czymś stałym, i stałymi też są wysiłki wspakultury, kuszące prostotą i beztroską jałowego trwania. Wiemy już, że prawdziwe człowieczeństwo, to człowieczeństwo i kultura. W nierozerwalnym związku, wzajemnie zharmonizowany układ gwarantujący swobodny przepływ twórczych mocy. Człowiek wspakultury to dwunożny ssak, osobnik którego głównym zadaniem życiowym i samą jego treścią jest trawienie oraz ewentualne uprzyjemnienie sobie tego absorbującego procesu. Wspakultura to zagadnienie dość zawiłe, szczególnie jeśli występuje ona w okresie poprzedzającym ciąg twórczy, gdyż w zwodniczy sposób, poprzez zrosty z elementami kultury kreuje ona swoje dynamiczne formy -rozpadowe karykatury procesu kulturowego. Przyczyną tego jest nieustanny nacisk woli tworzycielskiej, która nie znajdując ujścia, krążąc, wytwarza spiętrzenie mocy, energii która nie spożytkowana w ramach ewolucji tworzycielskiej przebija się i jest źródłem aktywności, jednak poza dziełem kultury. W ten sposób powstaje wspakdynamizm, który napędza ślimacze tempo bezdziejów - wspakultury rozpatrywanej w jednostce czasu.


"W przeważającej mierze otacza nas świat chory. Powiew grozy ogarnie nas, gdy uświadomimy sobie, iż kultura w swych rozpłomieniach - mitach dziejotwórczych objęła nieznaczny tylko odcinek historii, nikłą część istnień ludzkich. Ogromna większość ludzkości w czasie i w przestrzeni nie była włączona w żaden wyrazisty ciąg kulturowy, dzięki czemu niezliczone miliardy indywiduów, upiornie wyłaniających się z mroków niebytu, nic nie zdziaławszy, zdążały z powrotem w niebyt. Procesy stwarzania się humanizmu dokonywane były przez wytężenie kulturowe tylko nieznacznych płatów etniczno-historycznych. Spełnianie się zadań kosmicznych gatunku ludzkiego było niezmiernie rzadkim kwiatem pojawiającym się wśród jałowego pochodu generacji. Rodziły się, niknęły w cierpieniu i znowu rodziły się w męce bezimienne, szare miliardy podobnych do człowieka istot, tylko w rzadkich wypadkach spełniając zadanie budowy kulturowej kondygnacji świata, do którego w sposób naturalny były powołane."


Wspakultura to rozpad kultury. Składniki ją (kulturę, a raczej ciąg kulturalistyczny) tworzące: pierwiastek naturalistyczny, pierwiastek kulturalistyczny i to wszystko co zostało osiągnięte w procesie ewolucji tworzycielskiej ulega wytrąceniu z omawianego wyżej harmonijnego procesu kulturalistycznego -to dotyczy pierwiastków człowieka, które przestają się wzajemnie warunkować, stanowić część zdrowego przepływu tworzycielskiej energii. Pierwiastek naturalistyczny będąc biowegetatywną częścią człowieka, pozbawiony celu, sensu ciążyć będzie w otchłań wieczystego wrotu, czyli odwiecznej przemiany pokoleń wypełnianej walką o byt, trwanie. W ten sposób świadoma ewolucja tworzycielska ustępuje pola podświadomej i instynktownej ewolucji naturalnej. Jednocześnie pierwiastek kulturalistyczny w oderwaniu od reszty zatraci poczucie wzniosłości i ważności procesu kulturowego, który poprzednio nadawał sens, cel naturalistycznemu trwaniu. Samo dzieło kultury staje się kapitałem wartości, zarówno materialnych jak i tych umysłowych duchowych, intelektualnych które zużywane są w służbie trwania, wygodnego życia, konsumpcji. Na plan pierwszy wysuwa się biologia, biowegetacja, a wiec to co uprzednio stanowiło tworzywo, narzędzie twórczego działania, w odniesieniu do procesu kulturowego pojawia się zwątpienie, pytanie: po co? Jedynym kryterium działania jest zapewnienie sobie szczęścia fizjologicznego, czyli beztroskiego, nie zagrożonego niczym życia, nie skalanego wysiłkiem, zapewniającego dobrobyt od urodzenia aż po śmierć. I tylko ona budzi niepokój gdyż zakłóca, burzy idyllę swoją nieuchronnością. Tylko co dzieje się z pierwiastkiem kulturalistycznym? Gdzie ludzki geniusz tworzycielski?


"Oprócz ciągot do szczęścia fizjologicznego wystąpić musi ostry dualizm między biowegetacyjną a tworzycielską istotą indywiduum ludzkiego. Słynny dualizm ciała i ducha. Pierwiastkowe zdolności realizacyjne, przestawszy pełnić rolę środków, staną się samoistnymi kategoriami. I tak umysł z narzędzia pracy stanie się siecią logistyczną do złowienia przedziwnej ryby, zwanej "prawda". Intuicja transcendentalna, oddarta od nurtu historycznego stawania się kultury, zejdzie na bezprzedmiotową pantęsknotę do czegoś, co się nie może już stać, skąd krok tylko do halucynacji "innego", doskonałego, gotowego świata."


Geniusz tworzycielski miotając się w swej eterycznej przestrzeni, w oderwaniu od reszty elementów twórczego procesu kulturalistycznego szuka sensu, celu, siły sprawczej, warunkującej byt. Na tym etapie widzi to jako mglistą perspektywę absolutnych i niezmiennych wartości, prawdy absolutnej. Tu tkwi źródło wizji kreujących gotowe światy będące spełnieniem snów i pełnią szczęścia fizjologicznego. Ich nierealność przykrywa się pod płaszczem metafizyki, spirytualizmu, magii. Wola tworzenia, chęć przekształcania i zdobywania świata zablokowana poprzez poczucie bezsensu objawia się w postaci wszechogarniającego poczucia tęsknoty. Pantęsknota, bo tak ją nazwiemy jest przejawem istnienia humanistycznych sił tworzycielskich, które pozbawione możliwości działania i wypromieniowywania się, realizacji w dziele kultury dają w ten sposób znać o sobie. Natomiast widmo koszmaru rzeczywistości zastanej, która nie przystaje do wizji inspirowanych przez dążenie w stronę szczęścia fizjologicznego tj. istnienie wszelkiego rodzaju przeciwności, bólu, cierpienia i konieczności pokonywania ich, zresztą poniekąd bez sensu bo i tak wszystko to prowadzi do śmierci, rodzi pancierpienie. Świat zastany zamiast płaszczyzną do twórczej aktywności staje się źródłem cierpienia. To samo staje się z targanym namiętnościami ciałem, gdyż jest ono polem ścierania się przeróżnych wpływów, instynktów, uczuć które bezładnie krążąc stają się również źródłem rozterek. Przykładem może być popęd seksualny, który wewnątrz kultury staje się dynamizmem, instrumentem woli tworzycielskiej, który poprzez humanizm, erotyzm kreuje poczucie piękna stając się kategorią kulturotwórczą; ten sam popęd seksualny we wspakulturze jest czymś wulgarnym, obscenicznym, nieczystym. Dochodzi tu do paradoksu wystąpienia przeciw własnej istocie biologicznej, którym jest negacja ciała, jego zmysłowości tego wszystkiego co stanowi o jego pięknie, wspaniałości bycia człowiekiem i obcowania z nim.


Wspakulturowa "świadomość" - ludzki geniusz tworzycielski w oderwaniu od rzeczywistości, jaką jest dzieło budowania kultury kreuje wizję siły sprawczej. Kierując się dedukcją, naciskany przez pancierpienie i pantęsknotę szuka czynnika warunkującego byt. Poszukiwanie sensu owego bytu jest właściwie tożsame z szukaniem jego źródła. Pierwiastek tworzycielski zgłębiając istotę trwania, zamknięty w swoim własnym obrębie zagłębia się w samym sobie w poszukiwaniu początku, prarzeczy. Ogniskuje się to w "punkcie zerowym" stworzenia wszechświata, a owocem tych poszukiwań jest stworzenie personalistycznego, osobowego pojęcia Absolutu-Boga. Pojęcie to jest krańcowym punktem dedukcji, w nim zamyka się całe niezrozumienie dynamizmu, rytmu kosmicznego, cała niemoc wspakulturowego bezruchu. Tak rodzi się koncepcja prawd absolutnych, a także ściśle dualistyczny, odwieczny model świata i człowieka. Tak powstaje absolutne piękno, absolutna prawda, absolutne dobro. Tak też rodzi się pojęcie zła. Złem jest wszystko to, co wydaje się być zaprzeczeniem owej statycznej wizji absolutu, to co się jej sprzeciwia. Charakterystycznym jest wtopienie się tej wspakulturowej idei w teorię entropii, dwubiegunowości. W ten sposób powstaje polaryzacja ludzkich zachowań, mentalności, etyki. Tworzy się dziesiątki przepisów, przykazań o wzorach postępowania w tej lub innej sytuacji. Tak pojęty moralizm wypływa z Absolutu, czyli założeń nie mających żadnego odzwierciedlenia w świecie warunków zastanych. Doprowadza to do stopniowej destrukcji mentalnej, psychicznej człowieka, swego rodzaju kastracji pierwotnego ludzkiego dynamizmu i woli mocy człowieka, który nie jest w stanie sprostać statycznym, absolutnym wzorcom. Targany emocjami, rozsadzany przez napływ woli tworzycielskiej, która napotyka na zapory ograniczeń, przykazań moralistycznych wynikających z Absolutu, wpada w zamknięty krąg moralizmu, poczucia winy, życia w świadomości "grzechu", która wynika z jego "grzesznej" natury. Stąd już tylko krok do negacji ciała, emocji, namiętności, aktywności w ogóle. Ideałem jest mistyczny, spirytualistyczno - statyczny Absolut, warunkujący sam siebie, będący wartością naczelną i w niepojęty sposób wszystko zawierający, będący przyczyną, początkiem, końcem i celem wszystkiego. Jakiekolwiek działania zmierzające w innym celu są złe. Wszystko co wybija z procesu samozatopienia się w Absolucie jest jak najbardziej godne potępienia. Liczy się tylko zbawienie, wieczne i niezmienne, absolutnie dobre, piękne i prawdziwe. Pojawia się pojęcie wieczności, tej właściwej, jedynie istniejącej, gdyż nic nie może równać się z Absolutem, wizji Tego, który jest. Oto całe jądro istnienia, reszta to złudzenie, fikcja, sen szaleńca. By prawdziwie istnieć musimy zagłębić się w owym Absolucie, stać się jego częścią. Dążenie, tęsknota za tym niejako wybija nas z "życia doczesnego", owej martwej rzeczywistości, która może być tylko cieniem odbicia prawdziwego, wiecznego bytu. Tak pojęta wieczność, jeśli już się ją osiągnie daje niewysłowiony komfort, wygodę beztroskiego wszechszczęścia, które nigdy nie będzie niczym zakłócone. Trwanie bez końca, trwanie we wszechszczęściu, którego nawet nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. I za co to wszystko? Za kilkadziesiąt lat wyciszenia, pokory, małości... Czyż nie warto? Wszechszczęście oto jądro wspakultury! De facto wszechszczęście jest spełnieniem snów o szczęściu fizjologicznym, biowegetacyjnym, płynącym z naturalistycznego postulatu - instynktu przeżycia i zapewnienia ciągłości gatunku. Jest to wizja trwania z wyizolowaniem wszelkich czynników świadczących o doborze naturalnym, wreszcie przekreślenie przerażającej wizji zbliżającej się śmierci. Wszechszczęście jest więc wizją czysto biowegetacyjną, naturalistyczną w najbardziej negatywnym z jej wymiarów. Podkreślić trzeba niejednoznaczną rolę pierwiastka naturalistycznego, który -wyizolowany staje się siedliskiem wspakultury dążąc do wszechszczęścia, którą to wizję, a raczej legislację, usankcjonowanie i urzeczywistnienie jej w postaci Absolutu podsuwa, zresztą również wyizolowany (dodajmy, że stojący w oparciu do "materializmu", "cielesności" pierwiastka naturalistycznego) geniusz tworzycielski, pierwiastek kulturalistyczny będący już tylko ponurą karykaturą tworzycielstwa. Paradoksalnie, mimo atomizacji wszystkich cząstek procesu kulturowego, nawiązują one mimo ostrego antagonizmu pewien rodzaj współpracy. Pierwiastek wcześniej jawiący się kulturalistycznym na skutek omówionego wyżej procesu kreuje wizję Absolutu, który poprzez wizję wszechszczęścia oddziaływuje na pierwiastek naturalistyczny. Wizja wszechszczęścia będąca zresztą pustym sloganem, bo jej realizacja odbywa się "w zaświatach", staje się usankcjonowaniem doczesnego gwałtu na istocie pierwiastka naturalistycznego. Sam w sobie ów pierwiastek jest czymś jak najbardziej pozytywnym. W procesie kulturowym, jest on czynnikiem gwarantującym witalność, pełnie sił, jest narzędziem woli tworzycielskiej, geniuszu tworzycielskiego i twórczego umysłu - niezastąpionym środkiem budowania kulturowej kondygnacji świata. Dopiero wyizolowany, pozbawiony uwarunkowania tworzycielskiego, pozostawiony sam sobie, ciągle naciska na ludzką psychikę w postaci instynktów i popędów, dążąc do jej opanowania. Proces ten uwidacznia się tym silniej im bardziej tłumi się jego przejawy. Dochodzi do wspomnianego już paradoksu wystąpienia przeciw własnej cielesności, tego czym jest pierwiastek naturalistyczny, ze wszystkimi popędami, instynktami i dążeniami. Pod pretekstem realizacji naturalistycznego postulatu wszechszczęściowego, dokonuje się jego (pierwiastka naturalistycznego) negacji, gwałci się jego istotę, zaprzecza poprzez ascezę, umartwienia, posty, "czystość", odrzucenie zmysłowości, by spełnić moralistyczne wymogi płynące z Absolutu. Abnegacja ciała ma na celu zbawienie ducha i realizację postulatu wszechszczęściowego. Aby całą sprawę uwierzytelnić pojawia się postulat zmartwychwstania, aby całość ludzkiej istoty mogła cieszyć się wszechszczęściem, oczywiście po śmierci.


Tak rodzi się świat pozytywnych wartości. Oczywiście pozytywnych we wspakulturowym znaczeniu. Wartości te wyznacza Absolut i wszechszczęście. Tu jest ulokowana ludzka energia tworzycielska. Z tych wzorców wynikają pewne postawy -pierwiastki wspakultury. Z Absolutu, ustosunkowania się do niego człowieka wynika moralizm, czyli etyka przepisów, wyznaczający normy postępowania, prawidła dotyczące wszelkich przejawów istnienia, bytu ludzkiego, człowieczej działalności, stosunków międzyludzkich. Etyka ta nie jest etyką człowieczą! Jej źródło tkwi w statyce Absolutu, dąży ona do wtłoczenia istoty ludzkiej we wspakulturową ideomatrycę i ukształtowania jej według owego wspakulturowego wzorca. W ten sposób wszelkie przejawy aktywności, witalności i siły są ograniczane, tworzy się doktrynę, która działa na ludzkie emocję, umiejscawia się w świadomości człowieka, doktrynę która hamuję aktywność tworzycielską poprzez zaprzeczenie jej, jako czemuś odciągającemu człowieka od istoty wszechrzeczy czyli Absolutu. Razem z moralizmem ujawnia się spirytualizm, magizm będący sankcją dla Absolutu, którego istnienia nie jest w stanie dowieść nikt. Tak więc pojawia się zjawisko prymatu wiary nad wiedzą. Spirytualizm tę wiarę umacnia i podgrzewa nie dopuszczając do wygaśnięcia jej płomienia w świecie ludzkich emocji. Z pojęciem Absolutu jak już pisaliśmy koresponduje wizja wszechszczęścia. Z tej wizji wynika następny z pierwiastków wspakultury - wszechmiłość. Jest to postawa ludzka ukształtowana przez wszechszczęściową utopię. Objawia się bezwzględną miłością do wszelkich objawów życia, istnienia, jednak elementy, które mogą tę wizję burzyć (cierpienie, opory świata zewnętrznego niosącego ze sobą potrzebę wysiłku twórczego -aktywności życiowej by te opory przezwyciężyć) są ignorowane. Pamiętać trzeba o tym, że obowiązującym naczelnym i bezwzględnie jedynym ideałem w świecie wspakultury jest statyka Absolutu, który poprzez spirytualizm uwodzi ludzkie umysły, i poprzez moralizm wtapia w swoją wspakulturowość. Tylko w tym kontekście w pełni zrozumiemy istotę wszechmiłości, która w pełni stapia się z resztą wspakulturowych pierwiastków. To jest świat wartości pozytywnych, zastanówmy się teraz nad wspakulturową istotą zła. Omówiona wyżej konstrukcja pozytywnych wartości wspakultury jest efektem twórczej (wspaktwórczej) działalności pierwiastka kulturalistycznego. Jest to świat wydedukowany, czy po prostu wymyślony, polem działania tej koncepcji będzie świat doczesny. I on właśnie wraz z kulturotwórczą wizją akcji dziejowej, mitem dziejotwórczym (będzie o tym jeszcze mowa) stanowi o wspakulturowym pojęciu zła. Świat doczesny, wraz z wizją akcji twórczej działalności przekształcania go, organizowania poprzez dzieło kultury czego wyrazem jest mit, zostaje zanegowane. Dochodzi do wspakulturowej nihilizacji. Nihilizacja ta ma na celu odwrócenie uwagi człowieka, jego tworzycielstwa od możliwości tkwiących w świecie doczesnym, wszak całość jego ambicji i kreatywizmu zawłaszcza Absolut ze swą wszechszczęściową wizją. Nihilizm jako kolejny pierwiastek wspakulturowy podważa celowość aktywności tworzycielskiej, kulturalistycznej, przejawiając się słynnym stwierdzeniem o "marności nad marnościami". Tak ujęty świat doczesny z wizją sprawczego mitu i całym kulturowym dziedzictwem jawi się jako jeden wielki świat zasobów, kapitał wartości materialnych, intelektualnych i duchowych. Konsekwencją takiego postrzegania wspomnianych elementów jest kolejny ze wspakulturowych pierwiastków - hedonizm, choć w dzisiejszych realiach bardziej adekwatny będzie termin - konsumpcjonizm. Jest to hedonistyczne i konsumpcyjne podejście do wszelkich dóbr, wartości i zasobów, wszystko to co otacza człowieczy zgęstek biologiczny wykorzystywane jest w służbie wygodnego trwania. I to zarówno w sensie dosłownym, to jest zapewnienia podstawowych potrzeb biowegetacyjnych ale i na poziomie intelektualnym czy duchowym. Pojęciem kluczowym jest tu wszędobylski utylitaryzm, wygodnictwo, niechęć do wszelkich rodzajów wysiłku (fizyczny, intelektualny), powierzchowność na poziomie zaspokajania potrzeb emocjonalno-duchowych i intelektualnych. Ostatnim z pierwiastków wspakultury jest personalizm. Na skutek zanegowania, nihilizacji wizji sprawczej działalności i hedonistycznego postrzegania świata wyodrębnia się postawa osobniczej alienacji ze wspólnoty czy społeczeństwa. Jest to właśnie personalizm. Charakteryzuje się on poczuciem prymatu, wyższości własnych potrzeb biowegetacyjnych (głód) nad potrzebami innych członków wspólnoty. Paradoksalnym wydawać by się mogło występowanie razem pierwiastków wszechmiłościowego i personalistycznego. Paradoks ten wynika z ich wspakulturowości. Wynikają one z zupełnie różnych płaszczyzn oddziaływania tworzycielskiego. Wszechmiłość żeruje na instynkcie przetrwania gatunku, dominujący jest tu popęd seksualny, którego przejawem jest dążenie do obcowanie z innymi przedstawicielami gatunku, personalizm zaś karmi się osobniczym instynktem przetrwania jednostkowego, który przejawia się w dążeniu do zaspokojenia głodu, oraz najbardziej podstawowych organicznych potrzeb.

Cdn.
Ł. I. Władysławowic
Wróć do spisu treści